Witam, jak w temacie nurtuje mnię pytanie.Czy warto przenieść się z Anglii do Norwegii?
Mieszkam Tu z rodzina już 7 lat i jakichs szczególnych powodów do narzekania nie mam,ale...
Zawsze się znajdzie to ale...
Zanim wyladowałem w UK posmakowałem trochę Norwegii.Przez 8 miesiecy jeździłem z Tivoli gotując dla pracujacych w niej ludzi i przy okazji zwiedziłem kawałek tego kraju.Teraz siedzę tutaj i ciagle ciągnie mnię właśnie TAM.
Wiem że kryzys teraz ale jakby nie patrzeć jest on wszędzie (nawet tu) a prawdą jest że ten co w miarę ogarnięty zawsze sobie coś tam dla siebie znajdzie...
Nie chce pytać o to czy jest praca bo i tak pewnie wiekszość odpisałaby że jej nie ma (wiadomo kryzys wszędzie) a jak znam siebie i życie to pewnie pracę załatwiałbym sobie poprzez jakieś tam znajomosci/układy.ale nie o tym chciałem...
Jednym z powodów dla których rozważam opuszczenie UK to taki że mam dzieci a dzieci praktycznie pozbawione są tu dzieciństwa.Patrzę na nie siedzące w domu przed komputerami to krew mnię zalewa.Tutaj nie wolno dzieci puscić samych na plac zabaw tak jak to my sobie chodziliśmy w ich wieku.Pamietam że w Norwegii wszędzie było pełno bawiacych się dzieci (no może nie w wieku mojego najmłodzsego bo ma 4 lata) .Taki obraz Norwegii zapamietałem.
Druga sprawa to taka że do PL raczej nie jeździmy a mój najmłodszy syn śnieg to widział chyba tylko na bajkach.W NO może pogoda nie powala na kolana ale jakoś świeta ze śniegiem jakoś bardziej do mnie przemawiają.
Raj w Anglii minął chyba już i nieprędko wróci to co było.Pewnie wszędzie to nastąpiło i nie ma co się użalać tylko iść do przodu.Tylko rodzi się pytanie czy jeśli mamy życ z dnia na dzień to czy warto dalej siedzieć Tutaj czy może znów zaryzykowac i zacząć wszystko od nowa w kraju który podoba mi się najbardziej?
Póki co żadne z nas nie mówi po norwesku.Ja co nieco zdążyłem załapać podczas swojej krótkiej przygody ale jest tego tyle że uznajmy że norweskiego nie znam(podstawowe zwroty grzecznosciowe,policzę i jeszcze nazwy produktów spozywczych po norwesku ogarniam.tyle tego co nic ale zawsze to juz jednak...coś).O dzieciaki się nie martwię bo angielski znają na tyle że ciężko je odróżnić od angielskich dzieci (zresztą w tym wieku to chyba nie żaden ewenement) także problemów komunikacyjnych z nauczycielami praktycznie by nie miały.Miały gorzej przyjeżdżając i znając tylko język polski.
Ja sam nie chwaląc się swój angielski oceniłbym na dosyć dobry (nie będę tu sie przechwalał ale problemów w dogadywaniu sie nie mam żadnych ).Jestem prawie pewny że w 2 lata i norweskiego nauczyłbym się na tyle żeby nie musieć szukać ucieczki w komunikowanie się po angielsku.żona też raczej z angielskim sobie radzi więc nie bylibysmy skazani na rozmowy w języku migowo-dukanym.
Z praca jak już wspomniałem jakoś sobie poradzę bo myślę że dla kucharza jak sie dobrze poszuka to zawsze się coś wynajdzie.Może kokosów na początek nie będzie ale nie boje sie wyzwań więc jakoś średnio boję się że nic bym nie dął rady znaleźć.
Pytanie najważniejsze....Podpowiedzcie jak WY to widzicie swoimi oczyma/oczami.czy bedąc w mojej sytuacji zaryzykowalibyscie Norwegię?Jeśli tak to gdzie najlepiej?
Dzieki z góry za wszelakie podpowiedzi.Pozdrawiam-Przemek
Mieszkam Tu z rodzina już 7 lat i jakichs szczególnych powodów do narzekania nie mam,ale...
Zawsze się znajdzie to ale...
Zanim wyladowałem w UK posmakowałem trochę Norwegii.Przez 8 miesiecy jeździłem z Tivoli gotując dla pracujacych w niej ludzi i przy okazji zwiedziłem kawałek tego kraju.Teraz siedzę tutaj i ciagle ciągnie mnię właśnie TAM.
Wiem że kryzys teraz ale jakby nie patrzeć jest on wszędzie (nawet tu) a prawdą jest że ten co w miarę ogarnięty zawsze sobie coś tam dla siebie znajdzie...
Nie chce pytać o to czy jest praca bo i tak pewnie wiekszość odpisałaby że jej nie ma (wiadomo kryzys wszędzie) a jak znam siebie i życie to pewnie pracę załatwiałbym sobie poprzez jakieś tam znajomosci/układy.ale nie o tym chciałem...
Jednym z powodów dla których rozważam opuszczenie UK to taki że mam dzieci a dzieci praktycznie pozbawione są tu dzieciństwa.Patrzę na nie siedzące w domu przed komputerami to krew mnię zalewa.Tutaj nie wolno dzieci puscić samych na plac zabaw tak jak to my sobie chodziliśmy w ich wieku.Pamietam że w Norwegii wszędzie było pełno bawiacych się dzieci (no może nie w wieku mojego najmłodzsego bo ma 4 lata) .Taki obraz Norwegii zapamietałem.
Druga sprawa to taka że do PL raczej nie jeździmy a mój najmłodszy syn śnieg to widział chyba tylko na bajkach.W NO może pogoda nie powala na kolana ale jakoś świeta ze śniegiem jakoś bardziej do mnie przemawiają.
Raj w Anglii minął chyba już i nieprędko wróci to co było.Pewnie wszędzie to nastąpiło i nie ma co się użalać tylko iść do przodu.Tylko rodzi się pytanie czy jeśli mamy życ z dnia na dzień to czy warto dalej siedzieć Tutaj czy może znów zaryzykowac i zacząć wszystko od nowa w kraju który podoba mi się najbardziej?
Póki co żadne z nas nie mówi po norwesku.Ja co nieco zdążyłem załapać podczas swojej krótkiej przygody ale jest tego tyle że uznajmy że norweskiego nie znam(podstawowe zwroty grzecznosciowe,policzę i jeszcze nazwy produktów spozywczych po norwesku ogarniam.tyle tego co nic ale zawsze to juz jednak...coś).O dzieciaki się nie martwię bo angielski znają na tyle że ciężko je odróżnić od angielskich dzieci (zresztą w tym wieku to chyba nie żaden ewenement) także problemów komunikacyjnych z nauczycielami praktycznie by nie miały.Miały gorzej przyjeżdżając i znając tylko język polski.
Ja sam nie chwaląc się swój angielski oceniłbym na dosyć dobry (nie będę tu sie przechwalał ale problemów w dogadywaniu sie nie mam żadnych ).Jestem prawie pewny że w 2 lata i norweskiego nauczyłbym się na tyle żeby nie musieć szukać ucieczki w komunikowanie się po angielsku.żona też raczej z angielskim sobie radzi więc nie bylibysmy skazani na rozmowy w języku migowo-dukanym.
Z praca jak już wspomniałem jakoś sobie poradzę bo myślę że dla kucharza jak sie dobrze poszuka to zawsze się coś wynajdzie.Może kokosów na początek nie będzie ale nie boje sie wyzwań więc jakoś średnio boję się że nic bym nie dął rady znaleźć.
Pytanie najważniejsze....Podpowiedzcie jak WY to widzicie swoimi oczyma/oczami.czy bedąc w mojej sytuacji zaryzykowalibyscie Norwegię?Jeśli tak to gdzie najlepiej?
Dzieki z góry za wszelakie podpowiedzi.Pozdrawiam-Przemek