Zmije rzeczywiście ostatnio się tutaj rozpanoszyły. Są bardziej niebezpieczne dla małych dzieci i psów, niż dla dorosłych - nasz pies mało się nie wykończył, mimo podania surowicy w ciągu pół godziny od ugryzienia. Gdyby się jakaś znalazła, bardziej jadowita od Ciebie

(czego Ci oczywiście nie życzę ) to czekają cie najwyżej wymioty i zawroty głowy. Po prostu trzeba uważać : zakładać wysokie buty, patrzeć gdzie się siada - szczególnie na wyrębach, słonecznych polanach i ogólnie w słoneczne dni zachować większą ostrożność.Maślaki tutaj niestety wszystkie- ale dokładnie wszystkie są robaczywe - nie spotkałam nawet najmniejszego bez nadzienia. Dobrym sposobem na przechowywanie jest też mrożenie świeżych grzybów, muszą być młode - kroi się w plastry i rozkłada na tacy , po zamrożeniu przekłada do torebek - jeden minus - zajmują dużo miejsca. A przy okazji : świeże prawdziwki, pokrojone w grubsze plastry smaży się na maśle z dodatkiem oleju na złoty kolor (jak kotlety, tyle że bez panierki) i układa w glinianym garnuszku przelewając sosem vinegret, po upływie doby gotowe do jedzenia- fenomenalna zakąska - sprawi że Twój mąż odszczeka te impertynencje

o żmijach

. I jeszcze jeden przepis : wstawiasz wodę na makaron, najlepiej szerokie wstążki i gotujesz go - jak to makaron. Równocześnie smażysz na maśle z olejem kurki (świeże lub mrożone), kiedy już będą takie złotawe dodajesz do nich małą crem flot i trochę gotujesz - dość szybko odparuje, sól, pieprz, dodajesz garść tartego żółtego sera i mieszając czekasz aż się rozpuści. W tym czasie makaron jest już ugotowany, po odcedzeniu ( bez przelewania ) wrzucasz go z powrotem do garnka i wlewasz grzyby z patelni, mieszasz, wykładasz na talerz , posypujesz tartym parmezanem - łatwe, szybkie i przyjemne.Jeśli nie masz mrożonych grzybów, można kupić w Remie - kurki lub mieszankę.