Witam. Od dawna czytam sporo rzeczy na tym forum i mam dylemat którego nie potrafię rozstrzygnąć. Przepraszam jeśli podobny temat już był ale przynajmniej ja go nie zauważyłem. W tym roku skończę 25 lat mam wykształcenie średnie techniczne które raczej na nic mi się nie przyda bo źle wybrałem zawód (elektronik-automatyka przemysłowa) to był mój pierwszy poważny życiowy błąd bo kompletnie mnie to "nie jara"... ale do rzeczy - pracuję w Polsce od 5 lat (nie w zawodzie lecz zazwyczaj na produkcji albo w utrzymaniu ruchu) - przeszedłem przez 3 firmy (nigdy mnie nie zwolniono wręcz przeciwnie nie chciano mnie puścić... lecz z różnych powodów odchodziłem sam) i mam tego wszystkiego po prostu dość. W każdej firmie musiałem i ciągle muszę pracować codziennie zazwyczaj po 12 - 13 godzin a czasami dochodzi do sytuacji że kończę pracę w piątek i przychodzi szef i mówi że jutro MUSZĘ też przyjść i nie obchodzi ich to że chciałbym pojechać na mecz, na koncert itd. Pomijając fakt że grałem w kilku zespołach rockowych + sporadyczna zabawa w Stand Up Comedy i po prostu teraz wiem na 100% że pogodzenie w Polsce pracy z pasją jest sprawą niemożliwą a co gorsza Polacy cieszą się że mają pełno tych nadgodzin bo mogą dorobić a mi to po prostu działa na nerwy bo jestem zdania że w cywilizowanym kraju człowiek powinien pracować 8 godzin dziennie i powinno mu to wystarczyć na godziwe życie, a jeśli zostaje dłużej to powinien mieć za to odpowiednio zapłacone. Bo nie życie jest dla pracy ale praca jest po to żeby zarobić a później móc się tym życiem cieszyć.
Wyjścia widzę dla siebie dwa - albo odłożyć kasę, spiąć poślady i zacząć szukać pracy w Norwegii albo pójść na łatwiznę i wyjechać przez pośrednika od razu do Holandii bo niestety albo i stety Holandia jest jedynym krajem gdzie idzie tak łatwo wyjechać bez posiadania większej kasy. Nie widzę takich pośredników do Norwegii, Szwecji czy też Danii a jeśli są to zazwyczaj rekrutują fachowców. Mój problem polega na tym że nie zależy mi aż tak bardzo na zarabianiu kokosów, bardziej chodzi mi o wyemigrowanie na stałe i możliwość spokojnego życia - czytaj "pogodzenie życia z pasją", z (być może) założeniem rodziny i zarabianiem adekwatnych pieniędzy do utrzymania tejże rodziny itd. Znam jedynie na poziomie średnim język angielski ale z ogromną chęcią mogę podjąć się nauki holenderskiego tudzież norweskiego. Myślałem też nad innymi krajami ale jakoś te dwa (może niesłusznie) przykuły moją uwagę. Kiedyś myślałem że może jakoś to się ułoży ale teraz wiem że w Polsce nie ma dla mnie przyszłości a każdy kolejny dzień pracy tutaj jest męką choć pracę jako samą pracę mam dobrą... z resztą nigdy żadnej pracy się nie bałem a to jest chyba podstawą... Za wszelkie opinie z góry dzięki i pozdrawiam z tego prawie 40 milionowego Disneyland'u
Wyjścia widzę dla siebie dwa - albo odłożyć kasę, spiąć poślady i zacząć szukać pracy w Norwegii albo pójść na łatwiznę i wyjechać przez pośrednika od razu do Holandii bo niestety albo i stety Holandia jest jedynym krajem gdzie idzie tak łatwo wyjechać bez posiadania większej kasy. Nie widzę takich pośredników do Norwegii, Szwecji czy też Danii a jeśli są to zazwyczaj rekrutują fachowców. Mój problem polega na tym że nie zależy mi aż tak bardzo na zarabianiu kokosów, bardziej chodzi mi o wyemigrowanie na stałe i możliwość spokojnego życia - czytaj "pogodzenie życia z pasją", z (być może) założeniem rodziny i zarabianiem adekwatnych pieniędzy do utrzymania tejże rodziny itd. Znam jedynie na poziomie średnim język angielski ale z ogromną chęcią mogę podjąć się nauki holenderskiego tudzież norweskiego. Myślałem też nad innymi krajami ale jakoś te dwa (może niesłusznie) przykuły moją uwagę. Kiedyś myślałem że może jakoś to się ułoży ale teraz wiem że w Polsce nie ma dla mnie przyszłości a każdy kolejny dzień pracy tutaj jest męką choć pracę jako samą pracę mam dobrą... z resztą nigdy żadnej pracy się nie bałem a to jest chyba podstawą... Za wszelkie opinie z góry dzięki i pozdrawiam z tego prawie 40 milionowego Disneyland'u
