Tą feralną cesarkę, o której pisałam przechodziła kuzynka. A, że jej mąż pracował, to przeważnie ja jeździłam do niej.
Fakt, zapalenie można leczyć domowymi sposobami. Chociaż i tu jest różnie. Jak tylko czuję, że dostaję zapalenia to robię sobie wolne od wszystkiego, bo wiem, że przy takiej temperaturze i przy tych wszystkich bólach niewiele zdziałam. Zajmuję się tylko dzieckiem i przystawiam jak najczęściej do piersi. Nawet nie muszę robić okładów z kapusty. Zapalenie potrzyma max. półtorej doby. Chociaż mi muśka opowiadała, że ją zapalenie trzymało tydzień. Ogrzewała piersi, przekładała pieluchą tetrową, bo "trzeba ogrzewać". Guzik prawda. Szkoda, że dowiedziała się po fakcie :/
Mnie udało się naturalnie urodzić, chociaż jak niunia wyszła na świat to położne w szoku, że zamiast spodziewanych 3,500 wyszło coś ponad 4,200 zdrowego berbecia.
A z tą wygodą powiedział mi mój lekarz. Trzy tygodnie przed terminem niestety musiałam zmienić lekarza. Poszłam do zastępcy ordynatora w szpitalu, gdzie planowałam rodzić. Pierwsze jego pytanie to w jaki sposób chcę rodzić. I też zdziwiony, że naturalnie, bo jak sam później mówił, większość dziewczyn wybiera z wygody i chyba ze strachu cesarkę, często nie wiedząc, czego potem mogą się spodziewać. Z wszystkim m.in. z piersiami jak mówił, może być później różnie. Sam poród wprowadza tyle zmian w organizmie, tak jak na przykład pobudza gruczoły do większej produkcji pokarmu. Stąd pewnie nawał. Nawet jeśli podczas ciąży nie pojawiła się laktacja to po porodzie na pewno się pojawi.
Miałam w pokoju dziewczynę, która najpierw karmiła córeczkę, potem odciągała jakieś półtorej butelki pokarmu laktatorem.