Witam,
Kilka miesięcy temu biłam się z myślami co zrobić z dzieckiem, które straciło rok nauki przebywając w "innførings klasse" czyli klasie wprowadzającej z nastawieniem na naukę języka norweskiego.
Problem polegał na tym , że uczą tam niewiele i po ukończonym roku nauki wrzucają dziecko do klasy równorzędnej wiekowo. Wszystkie dzieci w docelowej klasie lecą typowym norweskim systemem nauczania więc dziecko, które uczyło się tylko języka ma braki z matematyką (sprowadzoną przez ten rok do minimum z pierwszej klasy i tylko interwencja rodzica może podnieść nieco poziom), już nie wspominając o przedmiotach, których w ogóle nie mają przez ten rok.
Cofają dzieci z materiałem a potem wrzucają na głęboką wodę... w ogóle mam bardzo złe wrażenia jeśli chodzi o szkołę i poziom nauczania.
Mi się wydaje, że dzieciom strasznie trudno odnaleźć się w nowej klasie, z nowym językiem, i przedmiotami, których wcześniej nie miało. Moje dziecko przyjechało do Norwegii na początku polskiej klasy 4tej a tu po roku nauki języka było w norweskiej klasie 6, więc w Polsce nie liznęła nawet fizyki, chemii, itp. a tu oczywiście musiała wejść do klasy która już jakiś czas się tego uczyła.
Pomoc w lekcjach, siedzenie po nocach, tłumaczenie tekstów było zniechęcające i dla córki i dla mnie więc pomyślałam o katolickiej szkole sobotniej i brałam po uwagę też szkołę przy ambasadzie polskiej. ALE to tylko jeden dzień nauki w tygodniu, pewnie tylko dla zachowania płynności w mowie i piśmie i dziecko raczej nie będzie miało z tego większych możliwości nadrobienia materiału.
Sama rozglądałam się za studiami online dla siebie i już nie pamiętam gdzie wpadłam na Szkoły Internetowe Libratus. To szkoła dla dzieci na poziomie podstawówki i gimnazjum. po doinformowaniu się stwierdziłam, że to chyba najlepsza opcja, w dodatku bezpłatna. Jedyne obciążenie dla rodzica to to, że dziecko ma egzaminy w czerwcu lub sierpniu i są tu dwie opcje: jechać z dzieckiem i odbyć egzamin za darmo w wybranym mieście lub egzamin ONLINE, za który niestety trzeba zapłacić ok 2000 zł.Tak czy inaczej to jednorazowy wydatek za podróż czy online każdy musi sam sobie przeliczyć co się bardziej opłaca. Oczywiście dziecko dostaje świadectwo ukończenia klasy, oczywiście nie jest łatwo bo można nie zdać, ale czytałam same pozytywne opinie matek z Anglii i w sumie chcemy razem z córką zaryzykować.
Więc zaczynamy od września i mam nadzieję, że moje dziecko będzie czuło się lepiej, kiedy nauczy się czegoś wcześniej po polsku i będzie miało świadomość, że rozumie o co chodzi.
Jeśli jest ktoś kogo dziecko już się uczy w tej szkole i ma swoje doświadczenia to bardzo proszę piszcie
Kilka miesięcy temu biłam się z myślami co zrobić z dzieckiem, które straciło rok nauki przebywając w "innførings klasse" czyli klasie wprowadzającej z nastawieniem na naukę języka norweskiego.
Problem polegał na tym , że uczą tam niewiele i po ukończonym roku nauki wrzucają dziecko do klasy równorzędnej wiekowo. Wszystkie dzieci w docelowej klasie lecą typowym norweskim systemem nauczania więc dziecko, które uczyło się tylko języka ma braki z matematyką (sprowadzoną przez ten rok do minimum z pierwszej klasy i tylko interwencja rodzica może podnieść nieco poziom), już nie wspominając o przedmiotach, których w ogóle nie mają przez ten rok.
Cofają dzieci z materiałem a potem wrzucają na głęboką wodę... w ogóle mam bardzo złe wrażenia jeśli chodzi o szkołę i poziom nauczania.
Mi się wydaje, że dzieciom strasznie trudno odnaleźć się w nowej klasie, z nowym językiem, i przedmiotami, których wcześniej nie miało. Moje dziecko przyjechało do Norwegii na początku polskiej klasy 4tej a tu po roku nauki języka było w norweskiej klasie 6, więc w Polsce nie liznęła nawet fizyki, chemii, itp. a tu oczywiście musiała wejść do klasy która już jakiś czas się tego uczyła.
Pomoc w lekcjach, siedzenie po nocach, tłumaczenie tekstów było zniechęcające i dla córki i dla mnie więc pomyślałam o katolickiej szkole sobotniej i brałam po uwagę też szkołę przy ambasadzie polskiej. ALE to tylko jeden dzień nauki w tygodniu, pewnie tylko dla zachowania płynności w mowie i piśmie i dziecko raczej nie będzie miało z tego większych możliwości nadrobienia materiału.
Sama rozglądałam się za studiami online dla siebie i już nie pamiętam gdzie wpadłam na Szkoły Internetowe Libratus. To szkoła dla dzieci na poziomie podstawówki i gimnazjum. po doinformowaniu się stwierdziłam, że to chyba najlepsza opcja, w dodatku bezpłatna. Jedyne obciążenie dla rodzica to to, że dziecko ma egzaminy w czerwcu lub sierpniu i są tu dwie opcje: jechać z dzieckiem i odbyć egzamin za darmo w wybranym mieście lub egzamin ONLINE, za który niestety trzeba zapłacić ok 2000 zł.Tak czy inaczej to jednorazowy wydatek za podróż czy online każdy musi sam sobie przeliczyć co się bardziej opłaca. Oczywiście dziecko dostaje świadectwo ukończenia klasy, oczywiście nie jest łatwo bo można nie zdać, ale czytałam same pozytywne opinie matek z Anglii i w sumie chcemy razem z córką zaryzykować.
Więc zaczynamy od września i mam nadzieję, że moje dziecko będzie czuło się lepiej, kiedy nauczy się czegoś wcześniej po polsku i będzie miało świadomość, że rozumie o co chodzi.
Jeśli jest ktoś kogo dziecko już się uczy w tej szkole i ma swoje doświadczenia to bardzo proszę piszcie
