Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

3
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

29
Straszny poród w Norwegii?

 
 Fot. Ernest F./Wikimedia
- Słyszałam, że Norwegia to najlepszy w Europie kraj na poród. Miałam duże oczekiwania - i srodze się zawiodłam.


- Tak pisze Daksha Vats z Indii, która w grudniu ubiegłego roku przeprowadziła się z mężem do Oslo. Mąż pracuje dla Telenoru. A Daksha była w momencie przeprowadzki w szóstym miesiącu ciąży.

W Indiach była od pierwszych miesięcy ciąży pod opieką ginekologa. Po przyjeździe do Norwegii miała kłopoty ze znalezieniem położnej w swojej dzielnicy.

- Skończyło się na tym, że poszłam do położnej prywatnie - wspomina. - Było bardzo drogo, ale czego się nie robi dla noszonego pod sercem dziecka.

Rozwiązanie to funkcjonowało bardzo dobrze do momentu, gdy Daksha zaczęła się obawiać, że dziecko może być martwe.

- Skierowano mnie do lekarza, ale tam dowiedziałam się, że mam zaczekać do następnego dnia. Kiedy człowiek martwi się o dziecko, każda doba wydaje się nieskończenie długa. Na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku.

Cudzoziemki rodzące w Norwegii są w szoku

Daksha należy do grupy Imago, skupiającej zamieszkałe w Norwegii matki innych narodowości. Grupa ta liczy na Facebooku 1000 członkiń z 35 krajów. Jej założycielką była Katalina Galambos z Węgier, autorka książki Oslo dla matek (Oslo for mothers).

W grudniu ukaże się jej nowe, rozszerzone wydanie z dodatkowym rozdziałem poświęconym systemowi opieki położniczej w Norwegii.

- Wiele z kobiet, z którymi rozmawiałam mówi, że rodzenie w Norwegii było dla nich szokiem. Dużo rzeczy wygląda tu inaczej, niż w innych krajach - mówi Galambos.

Lepiej pojechać urodzić do domu

Sama Katalina, kiedy cztery lata temu miała urodzić swoje pierwsze dziecko, pojechała do domu, na Węgry.

- Na Węgrzech wybiera się swojego ginekologa prowadzącego już po sześciu tygodniach ciąży. Ten ginekolog nadzoruje cały przebieg ciąży, a kiedy dana kobieta ma rodzić, szpital dzwoni po niego. Jest to część publicznej oferty, ale niepisana zasada mówi, że płaci się za to pewną dodatkową kwotę, wynoszącą od kilku do dziesięciu tysięcy koron.

oslo_for_mothers_-_ksiazka_fot._k.galambos.jpg 
 Oslo dla matek. Poradnik dla matek-cudzoziemek. Fot. K. Galambos

 

Kiedy Katalina spodziewała się drugiego dziecka, plan był taki, że urodzi je w Norwegii, ale ze względów rodzinnych koniec końców znów stanęło na porodzie na Węgrzech.

- Bardzo wyraźnie zobaczyłam wtedy, jakie zalety ma to, że na izbie porodowej jest ginekolog, który zna bardzo dobrze zarówno moje ciało, jak i psychikę. To dało mi ogromne poczucie bezpieczeństwa - wspomina Katalina.

Nowa położna co dwie godziny

Ale wróćmy do Dakshy Vats. Kolejne spotkanie Hinduski z norweską służbą zdrowia nastąpiło, gdy osiem dni po terminie odeszły jej wody płodowe. Pojechała wtedy do szpitala, w którym miała rodzić. To nie było przyjemne doświadczenie:

- Była Wielkanoc. Nie jestem w stanie zliczyć, z jak wielką liczbą osób miałam do czynienia. Minęło dużo czasu, nim zaczęły się skurcze, a położne zmieniały się mniej więcej co dwie godziny. Ponieważ byłam po terminie, a wody płodowe odeszły, zarówno mój mąż, jak i ja byliśmy niespokojni. Tymczasem lekarz przyszedł, żeby mnie zbadać dopiero po półtorej doby.

Narkoza i cesarskie cięcie

Po dwóch dobach pobytu Dakshy w szpitalu wykonano cesarskie cięcie i tak na świat przyszła jej córka Geert.

- Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale Geert urodziła się z zapaleniem płuc. Jestem przekonana, że w Indiach do czegoś takiego by nie doszło. Moim zdaniem w Norwegii panuje przekonanie, granicząca z obsesją, że poród powinien odbywać się naturalnie, a nie przez cesarskie cięcie - mówi Daksha, podkreślając, że wolałaby urodzić w sposób naturalny - gdyby było to możliwe.

Dodaje też, że ma zaufanie do kompetencji norweskich położnych, natomiast uważa, że system opieki położniczej można by ulepszyć:

- Nie mogę przestać się dziwić, że kobieta nie ma ani jednej wizyty u ginekologa podczas trwania ciąży. Po drugie, myślę, że to dziwne, że Norwegia, która ma tak niewielu mieszkańców, nie może zaoferować matkom takiego rozwiązania, gdzie ta sama osoba zajmuje się nimi podczas ciąży i porodu.

Samodzielne położne

Marit Heiberg, przewodnicząca Norweskiego związku położnych (Den norske jordmorforening) przyznaje, że norweski system opieki położniczej zbudowany jest inaczej, niż w wielu innych krajach:

- Mamy wykwalifikowane położne po pięcioletnich studiach, które zajmują się matką zarówno przed, w trakcie, jak i po porodzie. Siedem na dziesięć porodów przyjmowane jest przez same położne, bez asysty lekarza. Lekarz lub ginekolog przychodzi tylko wtedy, jeśli poród nie przebiega normalnie.

ciaza_badanie._for._scott_wikimedia.jpg 
 Fot. Scott/Wikimedia

 

Heiberg potwierdza, że czasami ciężko może być znaleźć położną, która mogłaby monitorować przebieg ciąży i wskazuje jako alternatywę instytucję lekarza pierwszego kontaktu.

- Mamy w Norwegii 269 położnych na 430 gmin i to faktycznie może stanowić problem - mówi.

Zrozumiała krytyka

Przewodnicząca Norweskiego związku położnych podkreśla, że wypowiada się ogólnie i że nie wątpi w to, że np. Daksha Vats miała podczas porodu nieprzyjemne doświadczenia:

- Bardzo dobrze rozumiem pragnienie kobiet, by to ta sama osoba zajmowała się nimi zarówno podczas ciąży, jak i porodu, że to daje poczucie bezpieczeństwa. Są prywatne podmioty, które oferują coś takiego, ale za to trzeba zapłacić. Oczywiście też chcielibyśmy, by rodząca musiała odnosić się do jak najmniejszej liczby osób, ale jeśli trafi do szpitala podczas pracowitego dyżuru lub w sezonie świątecznym, nie zawsze się to uda.

Norwegia i tak najlepsza na świecie?

Heiberg potwierdza, że w Norwegii generalnie unika się cesarskich cięć:

- Uważamy, że kobiety powinny rodzić w zwykły sposób i unikamy tego, co nazywamy niepotrzebnym cesarskim cięciem. Nie chodzi tylko o to, że ryzyko, że coś pójdzie nie tak jest wtedy większe. Robimy to również z myślą o przyszłych ciążach danej kobiety.

Przewodnicząca związku położnych stoi twardo na stanowisku, że Norwegia i tak jest jednym z najlepszych miejsc na świecie na rodzenie dzieci:

- Znajdujemy się wśród pięciu-sześciu krajów na świecie, w których najlepiej być matką. W statystykach jesteśmy dużo wyżej, niż Węgry, czy Indie - podkreśla.


A co o norweskiej opiece położniczej mają do powiedzenia Polki? Jest wśród Was wiele matek. Podzielcie się swoimi opiniami!


Źródło: Aftenposten



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Nina Rabkiewicz

02-11-2013 12:13

Oczywiście karta ciąży jest potrzebna tylko w przypadku ubiegania się o becikowe od 26 tyg. ciąży. Jeśli załatwiamy je po porodzie potrzebny jest tylko akt urodzenia dziecka. I tyle moje drogie panie. Nikt nikogo nie musi ściągać na sam poród. Nie zmienia to jednak faktu że kobieta musi być tu legalnie i mieć na to dokumenty...

Nina Rabkiewicz

02-11-2013 12:04

z tego co mi wiadomo potrzebne są tylko 3 dokumenty : pozwolenie na stały pobyt, numer personalny i tłumaczenie przysięgłe karty ciąży lub karta ciąży na unijnym druku. I tyle. Wiem bo jestem teraz w takiej sytuacji. Znajoma również rodziła w Polsce niecałe 3 lata temu i nie było problemu żeby załatwić becikowe w taki sposób.

Anna Polanska-Paulovits

02-11-2013 09:23

mi nie chodzilo o rodzinne, tylko o becikowe ktore nie jest male, kazdy kto tu rodzi wie co i jak

Agnieszka ...

02-11-2013 08:08

Żeby otrzymać jednorazową pomoc tzw. Wyprawkę, Porod musi sie odbywać w Norwegii !

Anna Bak

02-11-2013 00:01

Nina25 napisał:
"...sciagaja zony na same porody zeby dostac kase..."

Nie trzeba tu rodzić żeby dostać pieniądze na dziecko. Nie wprowadzaj ludzi w błąd.


Rodzinne tak, ale zeby dostac becikowe, to trzeba urodzic w Norwegii, a wczesniej zalatwic legalizacje pobytu.

Nina Rabkiewicz

01-11-2013 23:34

"...sciagaja zony na same porody zeby dostac kase..."

Nie trzeba tu rodzić żeby dostać pieniądze na dziecko. Nie wprowadzaj ludzi w błąd.

Agnieszka ...

01-11-2013 18:53

Ania_86 zgadzam sie w 100 procentach z Twoją wypowiedzią! Jeśli zdecydowaliśmy się żyć w Norwegii to powinniśmy mieć też trochę pokory... I nie narzekać na "wszystko" tylko cieszyć się , że mamy możliwośc godnego życia, a tym co ciągle jest źle ...myślę ze im zapewne w Polsce było by "lepiej" ! Aczkolwiek też znalazło by się wiele do życzenia... Np. Nietrzeźwi lekarze odbierajacy porody, kolejki do lekarzy, brak badań w ciąży ( rzecz jasna jeśli mówimy o NFZ), bo tu narzekamy na opiekę lekarzy w ciąży ... Tyle, że w Polsce żeby mieć fachową opiekę trzeba słono co miesiąc płacić lus każde dodatkowe badania ... Tu też można chodzić w ciąży prywatnie , słono co miesiąc płacić a drogie panie będziecie miały najlepszą opiekę pod słońcem ! Więc niedorzecznym jest porównywać!

Anna Polanska-Paulovits

01-11-2013 17:12

pewnie tez zostane skrytykowana za to co napisze ale zgadzam sie z amazonis, spotakalam sie nie z jedna juz osoba co nagaduje na norwegow i norwegie, ciagna pieniadze od panstwa, sciagaja zony na same porody zeby dostac kase a potem placza ze sa zle traktowani. Tez nie chce obrazac tu nikogo ale znam takie przypadki.

Agnieszka ...

01-11-2013 15:19

Iena1 odnioslam sie do artykułu , a nie do komentarzy i doświadczeń innych , a ty jak chcesz sie wyrzywac to znajdź sobie inne pole do popisu , a nie wyskakujesz z krytyka mojej wypowiedzi bez podstawnie ! Napewno nie ty jetes od tego , żeby zwracać mi uwagę! Nikogo nie skrytykowalam i wierzę, ze te przypadki nie były przyjemne ... I współczuję! Ale odnosilam sie do artykułu! Poza tym zastanów sie kilka razy nim następny razem zaczniesz prawic komuś takie "mądrości" , jak w pierwszym zdaniu swojej wypowiedzi ...bo to nie było ani śmieszne, ani imponujące... raczej żałosne...

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok