Jednym z kluczowych argumentów, który wciąż przyciąga do Norwegii pracowników z zagranicy, są zarobki. Na zdjęciu: Bergen z lotu ptaka.
stock.adobe.com/licencja standardowa
Norwegia od lat utrzymuje się w czołówce krajów cenionych za wysoką jakość życia, stabilną gospodarkę i korzystne warunki zatrudnienia. I choć trendy migracyjne podlegają zmianom, a słaba pozycja korony norweskiej wraz z rosnącymi kosztami utrzymania nad fiordami coraz bardziej zniechęcają zarówno nowych przybyszów, jak i tych, którzy z Norwegią wiązali swoją przyszłość, dane przemawiają na jej korzyść .
Kraj fiordów od wielu dekad uchodzi za atrakcyjny kierunek emigracji zarobkowej, między innymi ze względu na wysokie wynagrodzenia, rozbudowany system socjalny oraz stabilność gospodarczą. Polska natomiast, zwłaszcza w ostatnich latach, szybko się rozwija, co przekłada się na wzrost płac, niskie bezrobocie i pojawianie się nowych sektorów oferujących dobre perspektywy zatrudnienia. Mimo to różnice między tymi dwoma krajami pozostają znaczące.
Dobre zarobki, brak rąk do pracy
Jednym z kluczowych argumentów, który wciąż przyciąga do Norwegii pracowników z zagranicy, są zarobki. Według raportów Norweskiego Urzędu Statystycznego (Statistisk sentralbyrå, SSB) z lutego 2025 roku średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w kraju fiordów oscyluje w granicach 55 tys. koron. Jeszcze dziesięć lat temu przeciętna pensja utrzymywała się na poziomie 42-45 tys. koron, co może wskazywać na zrównanie płac z galopującą inflacją.
Norweski rynek pracy wciąż zmaga się jednak z deficytem zatrudnionych w wielu sektorach gospodarki. Z najnowszych danych Urzędu Pracy i Polityki Socjalnej (NAV) wynika, że w 2024 roku brakowało ok. 43,6 tys. pracowników – przy czym najbardziej dotknięte są sektor opieki zdrowotnej oraz przemysł. Historycznie niskie bezrobocie utrzymuje się, a co czwarte przedsiębiorstwo ma trudności z obsadzeniem wolnych miejsc pracy.
Przyjrzyjmy się więc trzem branżom, które cierpią na niedobór personelu, a polska wykwalifikowana siła robocza byłaby w nich mile widziana i odpowiednio wynagrodzona.
Budowlanka potrzebuje Polaków
Branża budowlana odczuła pewną poprawę względem poprzednich lat, ale nadal występują w niej znaczące niedobory fachowców. W 2024 r. sektor budownictwa i robót publicznych zgłaszał brak ok. 5,5 tys. pracowników. To wprawdzie mniej niż w szczytowym 2022 r., jednak popyt na wykwalifikowanych robotników budowlanych pozostaje wysoki. Pracodawcy wciąż poszukują elektryków, cieśli czy stolarzy, którzy należą do pierwszej dziesiątki najbardziej deficytowych zawodów w kraju.
Potrzebni są także hydraulicy (monterzy instalacji sanitarnych) oraz operatorzy maszyn budowlanych, zwłaszcza że część projektów infrastrukturalnych (poza brakiem funduszy) jest opóźniana z powodu braku kadr.
Sektor budowlany od lat zatrudnia wielu Polaków – nasi rodacy stanowią jedną z najliczniejszych grup pracowników fizycznych w Norwegii. Polscy fachowcy cieszą się dobrą renomą i zapełniają luki kadrowe na placach budów, szczególnie jako cieśle szalunkowi, zbrojarze czy monterzy konstrukcji stalowych. W pracach budowlanych często wystarczają podstawy angielskiego; znajomość języka norweskiego nie zawsze jest wymagana. Polskie kwalifikacje zawodowe są na ogół uznawane.
W 2024 r. sektor budownictwa i robót publicznych zgłaszał brak ok. 5,5 tys. pracowników. Źródło: MN
Jeśli chodzi o zarobki, pracownicy fizyczni, inżynierowie czy wykwalifikowani spawacze mogą liczyć na pensje rzędu 48-55 tys. koron brutto miesięcznie. W budowlance płace są dodatkowo chronione układami zbiorowymi. W 2024 r. wynegocjowano podwyżki o 5,2 proc. – pracownicy objęci układem dostali +7 koron/h do stawki. Nowa minimalna stawka godzinowa dla wykwalifikowanych robotników budowlanych ustalona została na 255,75 korony. Obecnie trwają mediacje w sprawie porozumień płacowych na 2025 rok.
Pacjentów nie ma kto leczyć?
Służba zdrowia znajduje się w krytycznej sytuacji kadrowej – to właśnie w ochronie zdrowia i opiece społecznej Norwegia odnotowuje największy niedobór pracowników. Według NAV w 2024 roku brakowało około 13,8 tys. osób w tym sektorze.
Szpitale, domy opieki i przychodnie zgłaszają ogromne trudności rekrutacyjne. Pielęgniarki od kilku lat zajmują pierwsze miejsce na liście najbardziej poszukiwanych profesji – według szacunków Norweskiego Związku Pielęgniarek (Norsk Sykepleierforbund) w zeszłym roku brakowało ich ok. 4300 (wliczając położne). Zaraz za nimi plasują się pomocnicy medyczni i opiekunowie (helsefagarbeidere – ok. 3100 nieobsadzonych etatów) oraz lekarze określonych specjalizacji.
Brakuje także wykwalifikowanych fizjoterapeutów, psychologów klinicznych czy personelu laboratoriów. Mimo podejmowanych działań (np. dotacje na kształcenie pielęgniarek), norweskie samorządy alarmują, że sytuacja jest poważna: w 40 proc. placówek zdrowotnych zgłaszano problemy ze znalezieniem ludzi o odpowiednich kompetencjach.
Czy polscy medycy mogą więc upatrywać swoich szans na rozwój kariery w kraju fiordów? Norwegia chętnie rekrutuje personel z zagranicy do służby zdrowia, jednak barierą jest język. Od kandydatów zwykle wymaga się biegłej znajomości norweskiego (lub innego skandynawskiego języka), ponieważ praca z pacjentem wymaga swobodnej komunikacji.
Polscy lekarze czy pielęgniarki mają uznawane kwalifikacje (Norwegia honoruje dyplomy UE), ale muszą przejść proces autoryzacji. W praktyce wiele polskich pielęgniarek przed wyjazdem odbywa intensywne kursy norweskiego i stara się o norweskie prawo wykonywania zawodu. Polacy bez języka częściej znajdują zajęcie np. jako pomocnicy sanitariusza czy personel sprzątający w szpitalach, podczas gdy pełnoprawne role medyczne wymagają certyfikacji językowej.
Zarobki w norweskiej służbie zdrowia są wyższe niż w Polsce. Zgodnie z danymi SSB ze stycznia 2025 roku branża ta oferuje zarobki na poziomie 50-65 tys. koron brutto miesięcznie (w zależności od stanowiska, doświadczenia i lokalizacji).
Programiści zarabiają najwięcej
W branży IT i nowych technologii średnie stawki są jednymi z najwyższych na rynku. Komunikat Norweskiego Urzędu Pracy i Opieki Społecznej (NAV) z marca 2025 roku podaje, że specjaliści w dziedzinie programowania, analizy danych czy cyberbezpieczeństwa zarabiają miesięcznie między 60 a nawet 75 tys. koron brutto. Podobnie wysokie pensje oferowane są w Oslo i regionach o zaawansowanej infrastrukturze IT, natomiast w mniejszych miastach zarobki mogą być nieco niższe, choć nadal konkurencyjne w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Średnie pensje w zawodach technicznych znacznie przekraczają średnią. Np. architekt oprogramowania otrzymuje ok. 75 tys. koron miesięcznie. Dla porównania w Polsce pensje programistów (choć wysokie jak na polskie realia) sięgają 8-15 tys. PLN, czyli nawet trzykrotnie mniej.
Według raportu organizacji Abelia (zrzeszającej firmy z sektora technologii i wiedzy), tylko w 2023 roku jej członkowie mogliby zatrudnić 4700 dodatkowych pracowników IT, gdyby byli oni dostępni na rynku.
W sektorze technologii szanse dla Polaków są obiecujące, zwłaszcza że angielski jest powszechnie akceptowanym językiem pracy w wielu norweskich firmach IT. Bariera językowa jest tu niższa – sporo przedsiębiorstw zatrudnia międzynarodowe zespoły programistów, gdzie językiem komunikacji jest angielski.
Polscy informatycy, znani z dobrego wykształcenia technicznego, znajdują zatrudnienie np. jako developerzy, testerzy czy konsultanci IT. Dyplomy polskich uczelni technicznych są cenione i uznawane, zwłaszcza jeśli kandydat ma konkretne umiejętności praktyczne.
Koszty życia: żywność, usługi i codzienne wydatki
Jednym z podstawowych pytań stawianych przez potencjalnych emigrantów pozostaje kwestia kosztów utrzymania. Nie da się ukryć, że Norwegia od lat plasuje się również w czołówce najdroższych krajów świata – dotyczy to w szczególności cen żywności, usług oraz wynajmu mieszkań. Analizy norweskich mediów (NRK, Aftenposten) i polskich portali porównawczych wskazują, że ceny podstawowe produkty spożywcze mogą być w Norwegii nawet 2-3 razy droższe niż w Polsce. Eksperci cytowani przez norweskie media podkreślają jednak, że w latach 2024-2025 wzrost cen towarów i usług wyhamował w porównaniu z wcześniejszym okresem.
Mimo stale rosnących cen w polskich sklepach różnica na niekorzyść Norwegii wciąż jest widoczna. Wystarczy porównać ceny w dyskontach: choć norweskie Rema 1000 czy Kiwi organizują promocje, dalej trudno im konkurować z Biedronką czy Lidlem w Polsce. Choć zakupy bywają znacznie bardziej kosztowne niż innych krajach, zdecydowanie wyższe zarobki pozwalają zachować opłacalność wycieczki do norweskiego supermarketu.
W 2024 roku ceny usług oraz norweskich produktów poza energią utrzymały stosunkowo wysoki wzrost.Źródło: stock.adobe.com/licencja standardowa
W Norwegii wyższe płace sprawiają, że nawet przy drogich usługach (np. mechanik, fryzjer, prywatny lekarz) można pozwolić sobie na ich regularne korzystanie, nie nadwyrężając mocno domowego budżetu. W Polsce koszty tych samych usług są znacznie niższe, ale i zarobki nie zapewniają tak dużego buforu bezpieczeństwa. W efekcie osoby z polskim wynagrodzeniem muszą bardziej uważać na wydatki, by nie doprowadzić do poważnego obciążenia finansowego. Nowo przybyli nad fiordy imigranci nierzadko doświadczają szoku cenowego, jednak wraz z rozwojem kariery i wzrostem dochodów komfort życia wyraźnie się poprawia.
Kosmiczne kwoty wynajmu mieszkania
Wysokie koszty życia w Norwegii szczególnie odczuwalne są na rynku nieruchomości i największym obciążeniem budżetu jest zdecydowanie wynajem lub zakup mieszkania. W 2024 r. średnia cena wynajmu dwupokojowego mieszkania w Norwegii to ok. 11 060 NOK miesięcznie. Dla porównania, w Polsce wynajem podobnego M2 w dużym mieście to ok. 2-3 tys. złotych. Według portalu Finn.no wynajem dwupokojowego mieszkania w Oslo to obecnie wydatek rzędu 14-18 tys. koron miesięcznie.
Choć dla Polaków kwota ta może brzmieć astronomicznie, trzeba pamiętać, że przy średniej pensji ok. 50 tys. koron ta wartość nie wydaje się aż tak duża jak w Polsce, gdzie wynajem 2-pokojowego lokum w Warszawie czy Krakowie za 3-4 tys. złotych przy średnim wynagrodzeniu 8 tys. złotych potrafi być znaczącym procentem miesięcznych wydatków.
Warto pamiętać, że ceny w dużych miastach, takich jak Oslo, Bergen, Trondheim czy Stavanger, wyraźnie różnią się od stawek w mniejszych miejscowościach. Lokum w mniejszych norweskich miejscowościach jest tańsze – dwupokojowe mieszkanie można znaleźć za 8-10 tys. koron (np. w średniej wielkości mieście lub na przedmieściach Oslo). Mimo wszystko, w perspektywie kilku lat, nabycie własnej nieruchomości może okazać się korzystną inwestycją.
Może lepiej wsiąść na rower…
Koszty transportu również znacząco przewyższają polskie. Paradoksalnie Norwegia, będąc producentem ropy, ma jedne z najwyższych cen paliw w Europie ze względu na podatki ekologiczne i akcyzę. SSB szacuje, że w 2025 roku benzyna i diesel kosztują około 20-24 korony za litr, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników w Europie.
Jednocześnie Norwegowie bardzo silnie promują samochody elektryczne i hybrydowe. W efekcie coraz więcej mieszkańców, w tym imigrantów, decyduje się na pojazdy zero- lub niskoemisyjne. Gwarantuje to ulgi podatkowe, niższe opłaty rejestracyjne i preferencyjne warunki parkowania Z punktu widzenia imigranta, warto uwzględnić te wydatki planując życie – w mniejszych miastach bez auta może być trudno funkcjonować, a jego posiadanie w Norwegii to duży wydatek.
Transport publiczny jest nowoczesny, ale drogi: miesięczny bilet komunikacji miejskiej w Oslo dla dorosłej osoby w pierwszej strefie kosztuje 985 koron, podczas gdy w Warszawie to ok. 180 PLN. Autobusy, tramwaje i pociągi są częste, a bilety miesięczne pozwalają na swobodne poruszanie się także między gminami, nawet promem, docierając np. do pracy. Zdarza się jednak, że warunki pogodowe lub błędy pojawiające się na kolei przyczyniają się do odwołanych kursów i paraliżu w transporcie publicznym na uczęszczanych trasach.
Koszty wynajmu mieszkania w Norwegii są wysokie szczególnie w dużych miastach.stock.adobe.com/licencja standardowa
Z kolei na osoby preferujące jednoślad czeka gęsta sieć ścieżek rowerowych i infrastruktura przyjazna rowerzystom.
Warunki socjalne i jakość życia
Różnice między Polską a Norwegią widać również w poziomie opieki socjalnej i szeroko rozumianej jakości życia. Norwegia słynie z bezpieczeństwa socjalnego i zadowolenia mieszkańców. Potwierdzają to dane i raporty NAV z 2024 oraz 2025 roku, które wskazują, że Norwegia oferuje bardzo szerokie wsparcie dla osób pracujących i ich rodzin. Dostęp do darmowej edukacji na poziomie podstawowym i średnim, atrakcyjne zasiłki rodzinne oraz system opieki zdrowotnej finansowany z budżetu państwa tworzą korzystne warunki do długotrwałego pobytu.
W globalnych rankingach jakości życia i szczęścia Norwegia plasuje się w ścisłej czołówce. Dla osób planujących emigrację ważne są nie tylko płace i ceny, ale też stabilność warunków życia.
Norwegia trzeci raz z rzędu znalazła się na 7. miejscu corocznego rankingu Światowego Raportu o Szczęściu 2025 (World Happiness Report). Wyprzedziły ją pozostałe kraje nordyckie, a także Holandia i Kostaryka. Raport opublikowano w związku z obchodzonym przez ONZ 20 marca Międzynarodowym Dniem Szczęścia.
Ankiety przeprowadzone przez Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (FHI) oraz krajowe badania jakości życia na zlecenie Norweskiego Urzędu Statystycznego (SSB) wskazują, że zarówno satysfakcja z życia, jak i inne aspekty jakości życia nieco się pogorszyły w ostatnich latach, niemniej wszystkie kraje nordyckie regularnie plasują się w czołowej dziesiątce rankingu szczęśliwości.
Norwegia oferuje rozbudowany system świadczeń – wysokie zasiłki dla rodzin, dofinansowania urlopów rodzicielskich, bezpłatną edukację na poziomie podstawowym i średnim, a ponadto dopłaty do nauki języka norweskiego dla nowo przybyłych. W Polsce w ostatnich latach wprowadzono szereg programów prorodzinnych (np. 800+), jednak wciąż nie dorównują one wsparciu, jakie otrzymują mieszkańcy Norwegii. Firmy w Polsce starają się również zapewnić swoim pracownikom balans między życiem zawodowym i prywatnym oraz organizują bonusy dla zatrudnionych.
Norweski system ochrony zdrowia jest powszechny i dostępny dla wszystkich rezydentów, w tym imigrantów pracujących legalnie. Każda osoba zameldowana w Norwegii otrzymuje numer personalny i przypisanego lekarza rodzinnego (fastlege). Leczenie jest w dużej mierze finansowane z podatków – pacjenci ponoszą jedynie niewielkie opłaty. Istnieje jednak roczny limit wydatków (tzw. frikort): po wydaniu ok. 3278 koron na leczenie i leki w ciągu roku, dalsze świadczenia są bezpłatne. Obywatele Polski po podjęciu pracy w Norwegii automatycznie wchodzą do systemu ubezpieczeń (tzw. folketrygden). Co ważne, bariera językowa jest do pokonania – wiele personelu medycznego mówi po angielsku, a w razie potrzeby dostępni są tłumacze.
Jednym z kluczowych argumentów, który wciąż przyciąga do Norwegii pracowników z zagranicy, są zarobki.Źródło: stock.adobe.com/standardowa/samott
W dłuższej perspektywie osoby osiedlające się w Norwegii zyskują też prawo do norweskiej emerytury – po przepracowaniu minimum 5 lat nabiera się częściowych uprawnień emerytalnych. Norweski system emerytalny jest stabilny i wypłaca świadczenia znacznie wyższe niż ZUS w Polsce.
Do tego dochodzą niematerialne atuty: czyste środowisko, piękna przyroda na wyciągnięcie ręki, kultura poszanowania równowagi między pracą a życiem prywatnym.
Czy nad fiordami znajdę przyjaciół?
W końcu pojawia się nieuniknione pytanie: czy nieobeznany ze skandynawską kulturą obcokrajowiec zdoła odnaleźć się w nowym otoczeniu? Norwegowie są generalnie przychylnie nastawieni do imigrantów, zwłaszcza pracowników, którzy przyczyniają się do rozwoju gospodarki. Sami jednak znani są raczej z dystansu i szacunku do swojej prywatności – zawarcie przyjaźni z Norwegiem może wymagać czasu. Państwo oferuje jednak nowo przybyłym program integracyjny, wielomiesięczny kurs języka i orientacji społeczno-zawodowej, często ze stypendium.
Polacy są w Norwegii najliczniejszą mniejszością, co oznacza istnienie rozbudowanej polskiej społeczności: działają polskie sklepy, media, szkoły sobotnie i stowarzyszenia. To ułatwia aklimatyzację – na start można uzyskać wsparcie rodaków, załatwić wiele spraw po polsku. W 2024 roku do kraju fiordów przyjechało 4071 Polaków, podczas gdy 2467 zdecydowało się na wyjazd. Daje to saldo migracyjne na poziomie 1604 osób. W minionym roku był to trzeci wynik w grupie wszystkich nacji.
Dla Polaków dużym plusem jest też wysoki odsetek osób mówiących po angielsku – praktycznie każdy młody Norweg komunikuje się płynnie po angielsku, więc na początku można funkcjonować bez znajomości norweskiego. Norwegia oferuje bezpieczne i stabilne warunki życia, co jest ważnym argumentem „za” emigracją – nie tylko zarobki, ale i codzienny komfort psychiczny (brak obaw o pracę, zdrowie czy przyszłość dzieci) skłaniają wiele rodzin do osiedlenia się nad fiordami.
Wyjazd do Norwegii na dłużej: warto czy nie warto
Mimo wysokich kosztów utrzymania, rosnące płace i stabilna gospodarka zapewniają możliwość osiągnięcia wysokiego standardu życia i sprawiają, że w obliczu ekonomicznych wyzwań Norwegia pozostaje atrakcyjnym kierunkiem dla imigrantów zarobkowych i osób, które chciałyby zmienić swój obecny styl życia. Rozwinięty system socjalny, dobra jakość usług publicznych i nacisk na równowagę między pracą a życiem prywatnym tworzą warunki, w których można nie tylko zarobić, lecz także spokojnie się osiedlić.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Norwegia stale się rozwija, inwestuje w nowe technologie i dba o ekologiczne rozwiązania. Rynek pracy potrzebuje ekspertów w różnych dziedzinach – od budownictwa po informatykę. Z kolei liczne projekty wspierające cudzoziemców w nauce języka i integracji społecznej sprawiają, że przyjezdni mają realną szansę na zbudowanie tutaj trwałej ścieżki kariery i zadomowienie się na stałe.
Jednym z głównych celów wyjazdów zarobkowych jest poprawa sytuacji finansowej i odłożenie oszczędności. Wiele osób decyduje się na emigrację właśnie ze względu na tę możliwość. Przykładowo, para pracująca w Norwegii nawet na średnio płatnych stanowiskach (np. budowlaniec i sprzedawczyni) jest w stanie utrzymać się i zaoszczędzić kilkanaście tysięcy koron miesięcznie, co w ciągu kilku lat daje pokaźny kapitał. Dodatkowo, słabsza ostatnio korona norweska sprawia, że koszty części dóbr (np. elektroniki, ubrań z importu) nie rosną tak szybko, a inflacja jest umiarkowana.
Oczywiście z perspektywy wymiany walut słaba korona zmniejsza przewagę kraju fiordów nad Polską (za 1 NOK dostajemy mniej PLN niż dekadę temu), jednak większość zarobków imigrant wydaje na miejscu lub odkłada na norweskim koncie.
Realna korzyść finansowa trochę się zmniejszyła dla osób, które jednak mają zamiar zarabiać nad fiordami i regularnie przesyłać pieniądze do Polski. Mimo wszystko zarobki w Norwegii są na tyle wysokie, że nawet po przewalutowaniu zostaje dużo więcej niż ekwiwalent pracy w Polsce – stąd wciąż wiele osób podejmuje trudy emigracji, by finansowo zyskać.
Perspektywy długoterminowego życia w Norwegii wydają się korzystne: można myśleć o zakupie domu (choć drogiego, to kredyty są stosunkowo nisko oprocentowane), zapewnieniu dzieciom dobrej edukacji aż po studia, a na starość – spokojnej emerytury w bezpiecznym kraju. Wielu Polaków planuje pozostać na stałe – sprzyja temu zarówno wysoki standard życia, jak i poczucie, że ciężka praca zostaje wynagrodzona godnymi zarobkami i spokojem o byt.
Źródła: Statistisk sentralbyrå (SSB), NAV, MojaNorwegia.pl, nsf.no, abelia.no, Eurostat, helsenorge.no, halvo.pl, sadowski.edu.pl
04-04-2025 11:46
04-04-2025 11:45
02-04-2025 22:42
1
0
Zgłoś
01-04-2025 16:32
7
0
Zgłoś
01-04-2025 11:45
10
0
Zgłoś
01-04-2025 07:54
20
0
Zgłoś
01-04-2025 07:06
14
0
Zgłoś