Coraz większa liczba elbili na drogach znacznie zmniejsza dochody państwa.
stock.adobe.com/licencja standardowa
Właściciele samochodów elektrycznych muszą przygotować się na to, że posiadanie ich w Norwegii może być wkrótce droższe o tysiące koron rocznie. Od 2029 r. może zostać bowiem wprowadzony podatek od użytkowania dróg, zgodnie z którym przejechanie jednego kilometra powinno kosztować 29 øre.
Zapewni to państwu duże dochody. Jak wynika z badania zleconego przez Ministerstwo Finansów, w ciągu kilku lat zbierze od norweskich właścicieli samochodów 11 miliardów koron. Jeśli przejechanie jednego kilometra samochodem elektrycznym będzie kosztować 29 øre, kierowcy, którzy pokonują 12 tys. kilometrów rocznie, zapłacą 4350 koron z podatku.
Kierowcy elbili mogą słono zapłacić
Obecnie właściciele samochodów z silnikiem benzynowym i olejem napędowym płacą podatek od użytkowania dróg w wysokości 2,92 koron za litr oleju napędowego i 4,70 koron za litr benzyny.
Jednak coraz większa liczba elbili na drogach znacznie zmniejsza dochody. Choć w zeszłym roku państwo zebrało blisko 13 miliardów podatku od użytkowania dróg, prognozuje się, że w ciągu kilku lat liczba ta spadnie do niecałych 3 miliardów.
Bompenger też rosną
Tymczasem jazda po norweskich trasach już teraz wywiera presję na budżetach ich użytkowników, a to z powodu stale rosnących bompenger. Jak wynika z obliczeń Fremtind Service, największego podmiotu pobierającego opłaty drogowe z bramek, w ciągu roku rachunki za przejazdy rosły średnio o 21 proc. miesięcznie.
W ankiecie przeprowadzonej przez Norstat dla Norweskiej Federacji Samochodowej (NAF) połowa kierowców w pięciu największych miastach Norwegii odpowiada, że opłaty za przejazd stały się zbyt wysokie w stosunku do ich prywatnych finansów. Ich odsetek wzrósł z 38 proc. dwa lata temu do 49 proc. obecnie.
Stawki za przejazd płatnymi drogami stale wzrastają.Źródło: stock.adobe.com/licencja standardowa
Obecnie opłaty pobierane są w 11 miastach, oprócz około 50 istniejących punktów poboru przy drogach krajowych i okręgowych. Z badania wynika, że szczególnie w Stavanger i Bergen mieszkańcy twierdzą, że opłaty za przejazd powodują problemy finansowe, odpowiednio 54 i 52 proc. respondentów.
Jeszcze rok temu w Ålesund i Tromsø nie posiadały punktów poboru opłat. Teraz już działają i oba miasta zajmują wysokie miejsca na liście tych, w których kierowcy płacą najwięcej za bompenger. W Tromsø to średnio 373 koron miesięcznie i już teraz 50 proc. kierowców twierdzi, że opłaty za przejazd odbijają się na ich portfelach.
Będą alternatywy?
Chociaż średni wzrost bompenger wyniósł 21 proc. w ciągu roku, sytuacja jest bardziej dramatyczna w przypadku kierowców pojazdów elektrycznych, ponieważ muszą oni teraz płacić o 50 proc. więcej w porównaniu z 2022. Według NAF w tym roku prawdopodobnie kierowcy ogółem wydadzą 16 miliardów koron z tytułu opłat drogowych. To o trzy miliardy więcej niż w zeszłym roku.
NAF uważa, że najwyższy czas przedstawić alternatywy, ponieważ rząd nie dotrzymał tej obietnicy. Zdaniem federacji transport powinien być finansowany z budżetu państwa, podobnie jak szkoły, szpitale i kolej, a nie z podatków. Oczekuje jednak, że przed wyborami pojawią się konkrety, czy politycy mają zająć się problemem opłat drogowych.
05-09-2023 20:01
0
-18
Zgłoś
05-09-2023 15:05
13
0
Zgłoś
05-09-2023 11:11
0
-25
Zgłoś
05-09-2023 10:23
31
0
Zgłoś
05-09-2023 08:33
0
-9
Zgłoś
05-09-2023 06:49
1
0
Zgłoś
04-09-2023 23:26
14
0
Zgłoś
04-09-2023 20:08
6
0
Zgłoś
04-09-2023 17:25
57
0
Zgłoś