Dyrektor generalny Widerøe, Stein Nilsen, uważa, że to państwo powinno dołożyć się do pokrycia wysokich stawek za loty FOT.
stock.adobe.com/ fot. Jerry/ tylko do użytku redakcyjnego
Mieszkańcy północnej części Norwegii narzekają na wysokie ceny biletów lotniczych i wskazują je jako jedną z przyczyn wyludniania się regionu. Dyrektor generalny linii Widerøe, Stein Nilsen, chce, aby rząd pokrył część kosztów za loty.
Istotą problemu jest norweska „sieć krótkodystansowa”, która różni się od zwykłej oferty lotów komercyjnych. Powstanie siatki tzw. połączeń FOT to wynik decyzji politycznych podjętych w latach 60. i na początku lat 70., których celem było zapewnienie lepszej infrastruktury w poszczególnych okręgach. W rezultacie powstało wiele lotnisk z krótszymi pasami startowymi, na których mogą lądować tylko małe samoloty śmigłowe.
Ludzi północy nie stać na loty
– Martwią mnie niebotyczne ceny lotów. Ponieważ oznacza to, że jesteś zależny od życia w dużych miastach, aby pracować w kraju i za granicą. Jeśli mieszkasz w obrębie sieci połączeń krótkodystansowych, podróżowanie kosztuje tak dużo, że osiedlenie się tutaj jest mniej atrakcyjne – mówi Maiken Garder, założycielka grupy na Facebooku
Folkeopprør mot skyhøye flypriser på kortbanenettet (Społeczny protest przeciwko niebotycznym cenom lotów krótkodystansowych), która liczy już 5,5 tys. członków. Wiele osób opowiada tam swoje historie o kosztownych lotach na pogrzeby, urodziny i spotkania studenckie – zarówno w obrębie północnych okręgów, jak i do innych części kraju.
– Kiedy weekendowa wycieczka do Oslo może kosztować 12 tys. koron, jasne jest, że przeciętnego człowieka ze średnią pensją nie stać na to – dodaje Garder w rozmowie z E24. Uważa, że ceny lotów odstraszają ludzi od osiedlania się na obszarach wiejskich północnej Norwegii, oraz że firmy nie mogą konkurować na równych prawach z tymi związanymi z dużymi miastami. Ona sama pochodzi z Asker, a jej rodzina jest rozproszona po wschodniej Norwegii.
Oferta nie jest atrakcyjna
Duża część sieci krótkodystansowej jest obecnie oparta na przetargach. O tym, kto lata na trasach FOT, decyduje publiczna konkurencja między liniami lotniczymi. Sigrid Ina Simonsen, dyrektor regionalna NHO Arctic, twierdzi, że oferta lotów została zredukowana do minimum. Jednocześnie w regionie obserwuje się spadek liczby ludności i historycznie niskie bezrobocie.
W niedługim czasie rząd ogłosi przetarg na trasy FOT na lata 2024-2029.Źródło: stock.adobe.com/standardowa/ tonefotografia
W niedługim czasie rząd ogłosi przetarg na trasy FOT na lata 2024-2029. Ministerstwo Transportu określi liczbę odlotów, maksymalną cenę biletów, liczbę dostępnych miejsc oraz terminy lotów.
Widerøe wskazuje, że na wyższe koszty transportu lotniczego na północy Norwegii wpływa to, że na krótkich trasach mogą kursować tylko małe samoloty śmigłowe z mniejszą liczbą miejsc, ceny paliwa w Finnmarku są o 70 proc. wyższe w porównaniu do Gardermoen, a podatki i opłaty stale wzrastają.
Państwo powinno się dokładać
Dyrektor generalny Widerøe, Stein Nilsen, uważa, że to państwo powinno dołożyć się do pokrycia wysokich stawek za loty FOT. W swoim programie rząd Jonasa Gahr Støre zapowiedział, że zapewni niższe ceny i więcej połączeń w siatce krótkodystansowej, jednak po ponad półtora roku niewiele się wydarzyło.
Teraz Nilsen zaznacza, że chociażby władze w Hiszpanii pokrywają 75 proc. rachunku za bilety lotnicze dla mieszkańców Wysp Kanaryjskich i Balearów. Uważa, że taki model pomoże powstrzymać exodus i sprawi, że życie w północnej Norwegii będzie bardziej atrakcyjne.
– To model, który sprawdza się od 20 lat. Pytanie tylko, ile pieniędzy mamy w Norwegii. W każdym razie jest to dokładny system, który rozwiązałby niektóre wyzwania mieszkańców północnej Norwegii – mówi Nilsen w wywiadzie dla NRK.
ródła: E24, NRK, Facebook