
Na Holmenkollen będzie igielit.
Nowe Holmenkollen powstaje powoli, ale widać już z całą pewnością, że będzie to nowoczesny ośrodek skoków narciarskich. Mamy też radosną wieść: na wszystkich siedmiu skoczniach będzie igielit.
Potrzeba było dwóch solidnych dźwigów, by uplasować na miejscu pierwszą część stalowej konstrukcji, w dolnej części skoczni. Sam element tworzący część konstrukcji od progu skoczni, w dół, do wieży sędziowskiej po lewej stronie (patrząc z dołu), ma 40 metrów długości i waży 70 ton. Ta dolna część rozbiegu to pierwsza z łącznie dziesięciu części z polskiej stali, które będą tworzyć konstrukcję. Stalowy gigant będzie docelowo ważyć 1000 ton i osiągnie wysokość 150 metrów – kiedy jesienią rozpocznie się budowa rozbiegu.
Jednocześnie z budową samej skoczni, która ponownie zaczyna prezentować znany wszystkim i przyciągający turystów jak magnes profil, trwają targi dotyczące funduszy na inwestycję. Jak dotąd uwieńczone powodzeniem.
– Mogę tu i teraz obiecać, że na wszystkich skoczniach, również tych mniejszych, będzie igielit. Poza tym będą pieniądze na trasę do biegów na nartorolkach i na dodatkową produkcję sztucznego śniegu – cieszy się Rolf Nyhus, poprzedni dyrektor obiektu.
Rolf Nyhus należy do siedmioosobowej grupy lobbującej za pomysłem, by Holmenkollen stało się całorocznym ośrodkiem dla skoczków i biegaczy narciarskich. Na realizację tego pomysłu w zasadzie nie było pieniędzy i dlatego właśnie Nyhus tak bardzo cieszy się z faktu, że firmy i osoby prywatne dołożyły się do jego realizacji.
– Teraz brakuje już tylko czterech milionów koron – wyjaśnia. - Kiedy znajdą się w kasie, a stanie się to jesienią, drugie tyle dołożą państwo i gmina. To oznacza, że łącznie będziemy dysponować dodatkowo 45 milionami koron, czyli właśnie kwotą potrzebną, by móc pokryć skocznie igielitem i przygotować dobre letnie trasy dla biegaczy.
Nyhus uważa za coś wspaniałego to, że jest tak wielu miłośników narciarstwa i ludzi dobrej woli, gotowych sięgnąć do portfeli, by wspomóc projekt.
Słup milowy
Szef sportowy Clas Brede Bråthen, zaangażowany w rekrutację młodych skoczków, jest bardziej niż szczęśliwy widząc, że Holmenkollen stanie się ośrodkiem z prawdziwego zdarzenia.
– Ukończenie prac będzie stanowić największy słup milowy w najnowszej historii skoków narciarskich w Norwegii – uważa.
– W praktyce będzie to oznaczać, że największe skupisko ludności w kraju, Wielkie Oslo i okolice, uzyska dostęp do w pełni wyposażonego ośrodka. Nigdy wcześniej tu, w Norwegii, nie zbliżyliśmy się tak bardzo do tego celu. Nawet w Lillehammer, w ośrodku olimpijskim, nie było możliwe przedstawienie tego typu oferty skoczkom w każdym wieku, a teraz, w Holmenkollen, będzie to możliwe. Obecnie musimy jeździć aż do Örnsköldsvik w Szwecji, około 1000 km od Oslo, żeby znaleźć ośrodek tego typu. Byliśmy tam również tego lata z grupą 350 Norwegów, w tym 200 skoczków – wyjaśnia Bråthen, ciesząc się na myśl o możliwości zaproszenia już niedługo sportowców na takie zgrupowanie do stolicy.
– Oceniam, że Holmenkollen będzie najpiękniejszą skocznią na świecie. Ostatnio byliśmy w międzynarodowej czołówce w 1991 roku, w Trondheim, kiedy mogliśmy zaprezentować nowiutkie skocznie, zbudowane na mistrzostwa świata w 1997, a od tamtej pory wlekliśmy się w ogonie. Na budowę skoczni w Holmenkollen był już najwyższy czas.
Kierownik projektu w Holmenkollen, Arne Syren, mógł wczoraj skonstatować, że wszystko idzie zgodnie z planem, pomimo pewnych opóźnień.
– Stalowe elementy, których używamy do budowy to nie są jakieś tam standardowe profile, jakie można znaleźć w każdym sklepie, czy magazynie. To co się obecnie dzieje w Holmenkollen, zdarza się «once in a lifetime», więc wiele osób chce być tego świadkami. Mieliśmy tu na przykład ponad 1000 turystów jednego dnia – i była to grupa z jednego tylko statku wycieczkowego. Ta skocznia będzie prawdziwym symbolem naszego kraju.
Źródło: www.aftenposten.no
http://www.aftenposten.no/nyheter/sport/article3171148.ece

To może Cię zainteresować