Kultura
Recenzja filmu „Obce niebo” - dramat w idealnym świecie
13

„Obce niebo”- świat, w którym pod przykrywką dobra dziecka odbywają się dramaty rozdzielonych rodzin. Od 16 października w kinach.
„Przegracie ten proces” - dowiadują się rodzice, którym odebrano ukochane dziecko. W jaki sposób walczyć, gdy wszystkie legalne środki stoją przeciwko rodzinie? Kiedy sytuacja rodzinna jest tak zła, że należy odebrać dziecko? Co mieści się w kategorii patologii i co z sytuacjami, gdy system, zamiast pomagać szkodzi? Film „Obce niebo” Dariusza Gajewskiego przedstawia świat, w którym pod przykrywką dobra dziecka odbywają się dramaty rozdzielonych rodzin.
Basia (Agnieszka Grochowska) i Marek (Bartłomiej Topa) to dość przeciętne małżeństwo mieszkające w Szwecji razem z dziewięcioletnią Ulą. Jedno kłamstwo oraz niefortunny splot wydarzeń sprawiają, że dziewczynka trafia do rodziny zastępczej. Zdesperowani rodzice są gotowi na wszystko, aby tylko odzyskać córeczkę.
Klimat filmu zbudowano nieco po skandynawsku - akcja toczy się powoli, lecz zdecydowanie. Widz, zanim rozegra się cały dramat, spokojnie poznaje rodzinę Zielińskich, ich codzienność, problemy, a zwłaszcza wzajemną miłość.
Akcja dzieje się na tle idealnego środowiska - czystych ulic, zadbanych budynków, ciszy. Ta sterylność tylko uwypukla bezsilność Polaków, których we własnym państwie nikt nie uznałby za rodzinę patologiczną.
Skandynawska opieka społeczna staje się barierą nie do pokonania w walce o własną rodzinę. Hasło „procedury” to mantra w tłumaczeniach urzędników, argument zamykający wszelkie dyskusje. Szczególnie wyróżnia się tutaj osoba Anity (grana przez Ewę Fröling) - na pierwszy rzut oka ciepła i pragnąca pomóc, później ukazuje swój upór w pracy, niechęć do wysłuchania obydwu stron.
Świat przedstawiony w filmie nie jest jednak czarno-biały. Mimo, że widzowie kibicują Markowi i Basi, nie sposób nie widzieć, że wzrastająca agresja bohaterów (skądinąd zrozumiała) nie przedstawia ich w dobrym świetle jako rodziców. Pozwala to, choć w małym stopniu zrozumieć, dlaczego opieka społeczna postrzega Zielińskich w negatywny sposób.
Warto też zwrócić uwagę na postaci rodziców zastępczych. Są to bez wątpienia dobrzy ludzie, starający się zapewnić małej Uli najlepsze możliwe warunki, których jednak nie uświadomiono, dlaczego dziewczynkę odebrano jej rodzicom. Nie mamy więc do czynienia z tradycyjnym podziałem na dobro i zło, raczej z zestawieniem dwóch odrębnych wizerunków dobra, wynikających z innych mentalności.
Aktorstwo w filmie jest bez zarzutu. Szczególnie zwraca tutaj uwagę Basia Kubiak grająca Ulę. Ukazuje dziewczynkę cały czas próbującą na swój sposób zrozumieć sytuację, której nikt jej nie wytłumaczył. Młoda aktorka, w swej oszczędnej grze, potrafi przekazać prawdziwe emocje. Na krok nie odstępują jej filmowi rodzice - Bartłomiej Topa oraz Agnieszka Grochowska, którzy z biegiem akcji są coraz bardziej zdesperowani i powoli uczą się szwedzkiej mentalności.
Produkcja polsko-szwedzka z pewnością nie należy do typowych hitów wielkiego ekranu, lecz jej siła opiera się na prawdzie. Historia wciąga, zwłaszcza, że dotyczy ona realnego zjawiska, powszechnego w Europie Zachodniej. To wzmacnia jej przekaz i zmusza do refleksji.
Reklama
To może Cię zainteresować
5
20-10-2015 15:35
0
0
Zgłoś
20-10-2015 15:16
1
0
Zgłoś
20-10-2015 14:53
2
0
Zgłoś
20-10-2015 14:02
5
0
Zgłoś
20-10-2015 13:07
1
0
Zgłoś
20-10-2015 12:58
0
-1
Zgłoś
20-10-2015 12:26
0
-1
Zgłoś
20-10-2015 12:03
1
0
Zgłoś
20-10-2015 12:00
0
0
Zgłoś
20-10-2015 11:47
0
0
Zgłoś