Kultura
Kilka twarzy "50 twarzy Greya" – odbiór filmu w Norwegii
8

Film "50 twarzy Greya" stał się kinowym hitem w 55 krajach. W Norwegii jest tyle samo uwielbiany, co ostro krytykowany.
Piątkowy wieczór w Oslo upłynął dla wielu pod znakiem premiery filmu "50 twarzy Greya". Okazuje się jednak, że nie tylko. Przed kinem zebrało się bowiem około 40 demonstrantów, którzy roznosili ulotki i krzyczeli do nadciągających widzów, protestując przeciwko wyświetlaniu ekranizacji kontrowersyjnej książki E. L. James.
Od początku
Wszystko wskazuje na to, że film "50 twarzy Greya" był większym wydarzeniem filmowym w Norwegii niż trzecia część "Hobbita" czy "Władcy Pierścieni", których dotychczas przebił tylko "Harry Potter i Czara Ognia". Od premiery nie minął tydzień, a film obejrzało ponad 140 tys. widzów. Nie trudno się domyślić, że ekranizacja uplasowała się na topie obejrzanych w tym roku w Norwegii filmów, pozostawiając daleko za sobą pozycję nr 2, czyli "Noc w muzeum" (około 18 tys. widzów).
Czy w takim razie film odniósł sukces? Sukces kasowy - bez wątpienia. Jednak mimo tego, że tak wiele osób obejrzało ekranizację, to spora część wychodziła z sal kinowych zawiedziona. Na stronie filmweb.no również film nie ma imponującej oceny - zaledwie 6,7 na 10 gwiazdek. Jak to jest z odbiorem "50 twarzy Greya" w Norwegii?

materiały promocyjne, filmweb.pl
Kilka twarzy
Niewątpliwie fanów filmu jest bardzo dużo. Erotyczny związek pomiędzy bogatym i przystojnym Christianem Greyem a skromną studentką Anastazją, ubogacony prostym wątkiem psychologicznym, z pewnością przypadł do gustu ogromnej ilości miłośników książki i głównego bohatera. Do ich grona można zaliczyć także osoby publiczne. Po premierze dla Dagbladet wypowiedziała się między innymi blogerka Kristin Gjelsvik, która co prawda narzekała na zbyt małą ilość scen seksu, jednak stwierdziła, że film jest ważny, ponieważ inspiruje do tego, by wzbogacić swoje życie erotyczne.
Osoby, które film obejrzały, lecz czują się zawiedzione, według krytyków nie są zbyt wiarygodne. Zwłaszcza, że o książce i filmie było tak głośno, że mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać. Tomasz Raczek, krytyk filmowy i publicysta, w swojej recenzji dość dobrze ujął ten fenomen:

printscreen: eska.pl
Jest też trzecia strona całego zamieszania, która w Norwegii dość silnie doszła do głosu. Chodzi o skrajną krytykę filmowego obrazu, która swoją kulminację osiągnęła w demonstracji przed kinem. Demonstracji zdominowanej przez kobiety.
Feministki protestują
Norweskie feministki demonstrowały przeciwko wyświetlaniu filmu w stylu soft-porn, który pokazuje w dobrym świetle nadużycia wobec kobiet. Liderki grupy Ottar, która przewodziła podczas protestu, swierdziły, że wyświetlanie takiego obrazu w przeddzień Walentynek jest zwyczajnie w złym guście.

materiały promocyjne, filmweb.pl
- To nie jest film romantyczny, lecz pełen przemocy i uległości - powiedziała członkini Ottar, Sara Mauland, która w swoim felietonie dla Aftenposten zaatakowała ekranizację jako "dramat o tym, co się dzieje, gdy młoda, niedoświadczona kobieta spotyka żądnego władzy psychopatę i manipulatora" - przekaz filmu - kontynuuje - skupia się wokół tego, że prawdziwa miłość może objawiać się tylko poprzez uległość kobiet wobec mężczyzn. My wierzymy, że prawdziwa miłość powinna się objawiać w relacji równych sobie partnerów.
Do protestu grupy Ottar dołączyła grupa "Stopp Pornkulturen", grupa Kvinnefronten, Norweskie Stowarzyszenie na rzecz Praw Kobiet oraz Centrum Kryzysowe w Oslo, które pomaga kobietom walczyć z przemocą.
Zdaniem krytyków
Norwescy krytycy nie tyle dołączyli do protestujących kobiet, co zdegradowali całą ekranizację, korzystając z typowych dla siebie narzędzi. Możliwe, że feministki nie będą musiały już protestować, skoro w czołowej norweskiej prasie, film zbiera najgorsze określenia, jak to z VG: "Jest to w sposób zaawansowany gó***ny film!", czy z Aftenposten: "50 odcieni szajsu".

printscreen: aftenposten.no

printscreen: vg.no
Nie tylko w Norwegii film "50 twarzy Greya" wywołał tyle skrajnych opinii. W Polsce nie było co prawda demonstracji, a ekranizacja również odniosła kasowy sukces (830 tys. widzów), jednak ocena na polskim Filmwebie jest jeszcze niższa niż na norweskim (5,6 gwiazdek na 10).
Interesujący paradoks tego typu obrazu filmowego każe zastanowić się przede wszystkim nad jego bezpośrednimi odbiorcami, zarówno czytelnikami, jak i widzami, którzy zachwyceni (lub zdegustowani) wychodzili w miniony weekend z kinowych sal. Kim jest przeciętny odbiorca takiego przekazu? Koniecznie podzielcie się swoimi opiniami na temat recepcji filmu w Norwegii i w Polsce.
Źródła: eska.pl, dagbladet.no, thelocal.no, tnp.no, filmweb.no, gazetawroclawska.pl
Zdjęcie frontowe: wikimedia.org - Vintage Books - public domain
Reklama
To może Cię zainteresować
1
17-02-2015 10:45
2
0
Zgłoś
17-02-2015 09:34
0
0
Zgłoś
17-02-2015 09:19
0
0
Zgłoś
17-02-2015 08:56
3
0
Zgłoś
16-02-2015 22:05
0
-1
Zgłoś
16-02-2015 19:34
0
0
Zgłoś
16-02-2015 18:26
2
0
Zgłoś
16-02-2015 18:13
0
-1
Zgłoś