Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Kultura

Kilka twarzy "50 twarzy Greya" – odbiór filmu w Norwegii

marysia@mojanorwegia.pl

16 lutego 2015 15:18

Udostępnij
na Facebooku
8
Kilka twarzy


Film "50 twarzy Greya" stał się kinowym hitem w 55 krajach. W Norwegii jest tyle samo uwielbiany, co ostro krytykowany.

Piątkowy wieczór w Oslo upłynął dla wielu pod znakiem premiery filmu "50 twarzy Greya". Okazuje się jednak, że nie tylko. Przed kinem zebrało się bowiem około 40 demonstrantów, którzy roznosili ulotki i krzyczeli do nadciągających widzów, protestując przeciwko wyświetlaniu ekranizacji kontrowersyjnej książki E. L. James. 

Od początku 


Wszystko wskazuje na to, że film "50 twarzy Greya" był większym wydarzeniem filmowym w Norwegii niż trzecia część "Hobbita" czy "Władcy Pierścieni", których dotychczas przebił tylko "Harry Potter i Czara Ognia". Od premiery nie minął tydzień, a film obejrzało ponad 140 tys. widzów. Nie trudno się domyślić, że ekranizacja uplasowała się na topie obejrzanych w tym roku w Norwegii filmów, pozostawiając daleko za sobą pozycję nr 2, czyli "Noc w muzeum" (około 18 tys. widzów). 

Czy w takim razie film odniósł sukces? Sukces kasowy - bez wątpienia. Jednak mimo tego, że tak wiele osób obejrzało ekranizację, to spora część wychodziła z sal kinowych zawiedziona. Na stronie filmweb.no również film nie ma imponującej oceny - zaledwie 6,7 na 10 gwiazdek. Jak to jest z odbiorem "50 twarzy Greya" w Norwegii? 


50 twarzy Greya
materiały promocyjne, filmweb.pl

Kilka twarzy 


Niewątpliwie fanów filmu jest bardzo dużo. Erotyczny związek pomiędzy bogatym i przystojnym Christianem Greyem a skromną studentką Anastazją, ubogacony prostym wątkiem psychologicznym, z pewnością przypadł do gustu ogromnej ilości miłośników książki i głównego bohatera. Do ich grona można zaliczyć także osoby publiczne. Po premierze dla Dagbladet wypowiedziała się między innymi blogerka Kristin Gjelsvik, która co prawda narzekała na zbyt małą ilość scen seksu, jednak stwierdziła, że film jest ważny, ponieważ inspiruje do tego, by wzbogacić swoje życie erotyczne. 

Osoby, które film obejrzały, lecz czują się zawiedzione, według krytyków nie są zbyt wiarygodne. Zwłaszcza, że o książce i filmie było tak głośno, że mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać. Tomasz Raczek, krytyk filmowy i publicysta, w swojej recenzji dość dobrze ujął ten fenomen: 

Recenzja T. Raczka
printscreen: eska.pl

Jest też trzecia strona całego zamieszania, która w Norwegii dość silnie doszła do głosu. Chodzi o skrajną krytykę filmowego obrazu, która swoją kulminację osiągnęła w demonstracji przed kinem. Demonstracji zdominowanej przez kobiety. 

Feministki protestują 


Norweskie feministki demonstrowały przeciwko wyświetlaniu filmu w stylu soft-porn, który pokazuje w dobrym świetle nadużycia wobec kobiet. Liderki grupy Ottar, która przewodziła podczas protestu, swierdziły, że wyświetlanie takiego obrazu w przeddzień Walentynek jest zwyczajnie w złym guście. 

50 twarzy Greya
materiały promocyjne, filmweb.pl

- To nie jest film romantyczny, lecz pełen przemocy i uległości - powiedziała członkini Ottar, Sara Mauland, która w swoim felietonie dla Aftenposten zaatakowała ekranizację jako "dramat o tym, co się dzieje, gdy młoda, niedoświadczona kobieta spotyka żądnego władzy psychopatę i manipulatora" - przekaz filmu - kontynuuje - skupia się wokół tego, że prawdziwa miłość może objawiać się tylko poprzez uległość kobiet wobec mężczyzn. My wierzymy, że prawdziwa miłość powinna się objawiać w relacji równych sobie partnerów. 

Do protestu grupy Ottar dołączyła grupa "Stopp Pornkulturen", grupa Kvinnefronten, Norweskie Stowarzyszenie na rzecz Praw Kobiet oraz Centrum Kryzysowe w Oslo, które pomaga kobietom walczyć z przemocą. 

Zdaniem krytyków 


Norwescy krytycy nie tyle dołączyli do protestujących kobiet, co zdegradowali całą ekranizację, korzystając z typowych dla siebie narzędzi. Możliwe, że feministki nie będą musiały już protestować, skoro w czołowej norweskiej prasie, film zbiera najgorsze określenia, jak to z VG: "Jest to w sposób zaawansowany gó***ny film!", czy z Aftenposten: "50 odcieni szajsu". 

50 twarzy Greya
printscreen: aftenposten.no

50 twarzy Greya
printscreen: vg.no

Nie tylko w Norwegii film "50 twarzy Greya" wywołał tyle skrajnych opinii. W Polsce nie było co prawda demonstracji, a ekranizacja również odniosła kasowy sukces (830 tys. widzów), jednak ocena na polskim Filmwebie jest jeszcze niższa niż na norweskim (5,6 gwiazdek na 10). 

Interesujący paradoks tego typu obrazu filmowego każe zastanowić się przede wszystkim nad jego bezpośrednimi odbiorcami, zarówno czytelnikami, jak i widzami, którzy zachwyceni (lub zdegustowani) wychodzili w miniony weekend z kinowych sal. Kim jest przeciętny odbiorca takiego przekazu? Koniecznie podzielcie się swoimi opiniami na temat recepcji filmu w Norwegii i w Polsce. 


Źródła: eska.pl, dagbladet.no, thelocal.no, tnp.no, filmweb.no, gazetawroclawska.pl 
Zdjęcie frontowe: wikimedia.org - Vintage Books - public domain




Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


lukasz GIGI

17-02-2015 10:45

ja to chyba do 50 pozycji po filmie panne naklonilem i bylem uległy

Jan .

17-02-2015 09:34

DorHan napisał:
... jest przeznaczona dla znudzonych gospodyn domowych ( nie ublizajac im), ktore oczami wyobrazni widza siebie przywiazane do lozka i wykorzystywane przez przystojnego i dominujacego mezczyzne. W dodatku zamoznego...marzyc jest zawsze milo...

Pewnych rzeczy mężczyźnie nie wypada robić. Na temat pewnych rzeczy mężczyzna musi udawać że nie wie,nie myśli, nie... Bo po prostu mężczyźnie nie wypada. To kwestia wychowania i elementarnej kultury.

Chwała więc DorHan za to, że jako Kobieta wyartykułowała jasno i precyzyjnie istotę zagadnienia.

Remek R

17-02-2015 09:19

A ja się cieszę ze książka i film wyszły dzięki temu dziewczyny stały się bardziej nastawione na eksperymenty ;D

Dorota Hansen

17-02-2015 08:56

Mysle, ze wiele osob pojdzie na ten film, zupelnie sie do tego nie przyznajac.
Ksiazka zebrala odpowiednie recenzje, ale ksiazki lub pseudoksiazki pisze sie dla roznych grup odbiorcow. I zarabia na tym pieniadze. Tam gdzie sa odbiorcy, sa i dawcy.

Ksiazka jest przeznaczona dla znudzonych gospodyn domowych ( nie ublizajac im), ktore oczami wyobrazni widza siebie przywiazane do lozka i wykorzystywane przez przystojnego i dominujacego mezczyzne. W dodatku zamoznego...marzyc jest zawsze milo.

Moze ksiazka/film beda natchnieniem dla wielu do podjecia malych eksperymentow w sypialni?. I to jest ok. Wszystkie aspekty seksualnosci mozna probowac, pod warunkiem, ze jest to za obopolna zgoda partnerow.

Doswiadczony zwolennik SM nie pojdzie na ten film. Ten film ma sie do BDSM jak kociak do tygrysa.

Dariusz S

16-02-2015 22:05

wg.statystyków 80 % widzów w kinach to kobiety. Czy aż tyle niespełnionych seksualnie kobiet chodzi po tym świecie ? Czy aż tyle kobiet chce być uprzedmiotowionych w życiu ? Oczywiście każdy ma swoje poglądy, zasady i granice, jednak dlaczego granica godności drastycznie spada ? Chyba zapiszę to w kalendarzu ale pierwszy raz zgodzę się z feministkami. Co do artystycznych walorów się nie wypowiem bo to nie moja bajka. Wolę pooglądać Tarantino , poczytać Kartezjusza czy wejść w świat Leonarda da Vinci.

Jon Doe

16-02-2015 19:34

Jedne z lepszych komentarzy tego "dzieła"(tu akurat książka, podobno film zawsze jest gorszy od książki:

"To, że '50 twarzy...' jest z papieru z nadrukowanym tekstem nie znaczy, że można to nazywać książką. Książka ma jakieś przesłanie, wywołuje uczucia, czy coś. Na mojej strajtaśmie też są nadruki, (czasami ciekawsze niż 'fabuła' tego słabego bdsm napisanego przez babkę, która nie miała chyba nigdy dobrego, ostrego seksu) ale nie nazywam tego książką..."

"Szanowne grono moich koleżanek polecały mi tę książkę. Przeczytałam. Już nie są moimi koleżankami."

AGNIESZKA GB

16-02-2015 18:26

Jestem fanką zarówno trylogii jak i filmu. Trylogię pochłonęłam w trzy dni, na film trochę bałam się iść , ponieważ miałam już swoją interpretację książki. Szczerze nie zawiodłam się . Wydaje mi się , że ile ludzi tyle bedzie opinii i każdy ma do tego prawo..... Jedni liczyli na ostre sceny inni zaś liczyli na grę uczuć i zmiany w głowie głównego bohatera

Jan .

16-02-2015 18:13

Ja uważam że ten film to naprawdę wielki sukces.

UZASADNIENIE
W sklepach IKEA możemy za bodajże 200,- NOK kupić wkrętarkę. Ale nikt z nas, Polaków którzy kolokwialnie mówiąc od rana do wieczora kręcą gipsplatte tego sprzętu nie kupuje. Bo każdy wie, że wkrętarki z których można być zadowolonym zaczynają się od trzech tysięcy koron. ZACZYNAJĄ SIĘ.
Osobiście cenię sobie elektronarzędzia firmy MAKITA za to, że za naprawdę umiarkowaną cenę otrzymuję dobre jakościowo narzędzia. W miarę niezawodne. Narzędzia,których tak naprawdę jedynym celem jest ZARABIANIE DLA MNIE PIENIĘDZY. I przysięgam wam, że ani w kupowanej wkrętarce, ani w ukośnicy, ani w na przykład samochodzie dostawczym nie usiłuję się dopatrywać wartości intelektualnych, ponadczasowego przesłania... one mają pracować i się nie psuć. ZARABIAĆ PIENIĄDZE.

Tego typu kino jak omawiany film, ma dokładnie ten sam cel. MA ZARABIAĆ PIENIĄDZE. Dla producenta, reżysera, aktora... Ma ich zarobić jak najwięcej. Tak więc film ten całkowicie spełnia pokładane w nim nadzieje. I JEST WIELKIM SUKCESEM.

CZEGO NALEŻAŁO DOWIEŚĆ

Jeśli szukamy kina ambitnego... Cóż, oczywiście, bez komentarza. Ale jeśli ktoś lubi wyłącznie PRAWDZIWE kino, to przecież na Boga, nikt nie każe mu pod groźbą śmierci oglądać kina klasy 50 twarzy Greya, Rambo5, Szklanką po łapkach i tym podobnych. Podobnie jak nikt melomanowi nie nakaże słuchać disco-polo.

Nie uważam więc za stosowne to, co czytałem o tym filmie na wielu forach, że szmira, prymityw, dno... Jest wiele osób które, choćby dla odstresowania i oderwania od rzeczywistości chętnie obejrzy coś miłego, lekkiego i o fabule tak skomplikowanej, że kolokwialnie mówiąc już w 3 minucie filmu wiemy KTO ZABIŁ.

A wartości intelektualne? Albo JAKIEKOLWIEK inne? Moi drodzy, równie dobrze możemy próbować doszukać się wartości intelektualnych w prozie Katarzyny Grocholi czy Danielle Steel, możemy iść nawet krok naprzód, możemy nazwać Panią Cichopek AKTORKĄ... Ale czy o to chodzi?

GWIEZDNE WOJNY to w sumie też od intelektualnej strony na to patrząc szmira aż miło. A kocham te filmy i na mojej półce stoją w jednym rządzie z dziełami Fellini'ego, Lynch'a, Chaplin'a, Hitchcock'a, Tarantino czy Kubrick'a. Naprawdę.

50 twarzy Greya to nie jest kino.
To jest produkcja filmowa.
I jedynie w tych kategoriach należy ten film rozpatrywać.
I przyznać, że jest to sukces. Tak, jak to producent wspólnie z księgowym zaplanowali.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok