Tuńczyk pospolity to rarytas w restauracjach, ale głównie przez kłusowników gatunkowi temu grozi wyginięcie.
maxpixel.net/ public domain
Mięso z tuńczyka od dawna uchodzi za rarytas, jednak z roku na rok jego cena rynkowa spada, a rybacy narzekają, że nie opłaca się go łowić. Mimo to pewna restauracja na dalekiej Północy zdecydowała się na niemałą inwestycję, kupując jeden egzemplarz tej ryby za... 75 tys. koron, pisze NRK.
Delicje zagrożone wyginięciem
Połów tuńczyka pospolitego był w Norwegii zabroniony w latach 2007-2014, co zapewne wywoływało rozgoryczenie wśród rybaków i eksporterów, skoro wówczas figurował jako najdroższa ryba świata. Jak podaje NRK, Japonia kupuje około 40 proc. z puli złowionych na świecie tuńczyków pospolitych, których mięso stanowi istotny element w kuchni azjatyckiej.
Gatunek ten był pożądany do tego stopnia – niestety w głównej mierze wśród kłusowników – że został wpisany przez organizację ekologiczną WWF (World Wide Fund for Nature) na listę zagrożonych wyginięciem. To jednak nie stanowiło przyczyny, dla której rybacy z Norwegii stracili ostatnio animusz przy połowie tuńczyka. Ich zdaniem stał się zbyt tani w porównaniu do skomplikowanego procesu, jakiego wymaga jego schwytanie. Nawet dwukrotne zwiększenie kwoty połowowej przez władze Norwegii nie pomogło na nowo rozkręcić sektora.
Największą popularnością mięso z tuńczyka cieszy się w Japonii.
unsplash.com/creative commons
Do rekordu i tak daleko
Trudno więc wytłumaczyć, jakim cudem azjatycka, lecz jednak niezlokalizowana w Japonii restauracja zapłaciła ostatnio 75 tys. koron za tuńczyka pospolitego złowionego w wodach Norwegii. Na ekskluzywny zakup zdecydował się lokal Ohma w Bodø. Sam kapitan łodzi, której udało się złowić okaz sprzedany do lokalu za kołem podbiegunowym, nie ma pojęcia, jakie czynniki zdołały aż tak podbić cenę ryby, a doszła ona do 400 koron za kilogram.
Najwyraźniej tuńczyka czekała długa droga, za której każdy etap ktoś musiał zostać wynagrodzony. Na ogólny rachunek złożyły się zatem transport, zatrudnienie międzynarodowego inspektora odpowiedzialnego za nadzór nad przestrzeganiem kwot połowowych, specjalistyczne metody schwytania ryby, która w swoim naturalnym środowisku potrafi się przemieszczać do 70 kilometrów na godzinę, odpowiednie warunki i sposób zabicia ryby na pokładzie – a nie może być zestresowana – następnie przechowywania mięsa.
Chociaż restauracja Ohma specjalizuje się w kuchni azjatyckiej, a zakupiony z rodzimych wód okaz do tanich nie należał, wciąż norweskiemu lokalowi daleko do cenowego rekordu w świecie tuńczyka. Padł on w 2012 roku na targu rybnym w Tokio – za jedną sztukę tej ryby ktoś zdecydował się wówczas zapłacić niebagatelne 4,4 miliona koron.
Reklama
14-10-2019 09:43
0
0
Zgłoś
13-10-2019 21:22
0
0
Zgłoś