Szalony traper z Rat River ‒ czy zabójca kanadyjskich policjantów był Norwegiem?

Albert Johnson - Szalony traper z Rat River commons.wikimedia.org - Royal Canadian Mounted Police - public domain
Jak Norweg znalazł się w Kanadzie?
Karl Johan Stamnesfet, podobnie jak wielu innych Norwegów w XIX wieku, przeniósł się z rodzeństwem do USA w poszukiwaniu dobrobytu. Podczas pobytu w Ameryce Karl Johan wszedł w konflikt z prawem. Najpierw był znany policji jako drobny przestępca, jednak po pewnym czasie Norweg zupełnie wymknął się prawu spod kontroli. Stamnesfet najpewniej uciekł do Kanady po obrabowaniu pociągu w USA. Tam zaczął przedstawiać się imieniem Albert Johnson.
Szalony traper
Johnson nie miał uprawnień, by polować, mimo że mieszkał samotnie w dziczy. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się, że zajmuje się kłusownictwem i kradzieżą. Po wielu skargach dwóch konstabli udało się do chatki Johnsona, by z nim porozmawiać o zarzutach mieszkańców. Bezskutecznie próbowali skontaktować się z mężczyzną i dlatego postanowili wrócić większą grupą oraz z nakazem przeszukania chatki.
Wiele tygodni pościgu za kryminalistą
Dziewięciu funkcjonariuszy wraz 42 psami gończymi udało się w stronę chaty Johnsona. Dodatkowo kanadyjska policja zabrała ze sobą 9 kg dynamitu, aby wysadzić w powietrze kryjówkę mężczyzny. Gdy doszli na miejsce i wysadzili chatę, Johnson, który na czas eksplozji ukrył się w piwnicy, zaczął strzelać w stronę policjantów. Strzelanina w 40-stopniowym mrozie trwała 15 godzin, ale nikt nie został ranny. Policjani ze względu na śnieżycę musieli tymczasowo zrezygnować ze schwytania Johnsona.
Prawie dwa tygodnie później kanadyjska policja po raz kolejny postanowiła złapać kryminalistę. Mężczyzna zdążył już uciec ze swojej chaty i krył się w lesie. Druga próba złapania „szalonego trapera” skończyła się tragedią. Pościg trwał prawie 3 tygodnie i zarówno Johnson, jaki i policja, pokonali w nim piechotą ponad 240 kilometrów. Akcja skończyła się śmiercią zarówno kryminalisty, jak i 2 funkcjonariuszy.
Przy zwłokach kryminalisty znaleziono między innymi pieniądze, brzytwę i martwą wiewiórkę, ale nie miał żadnego dokumentu potwierdzającego tożsamość. Przez ponad 80 lat jego prawdziwie imię pozostawało zagadką.
To, czy Albertem Johnsonem na pewno był Karl Johan Stamnesfet, dowiemy się dopiero po porównaniu DNA kryminalisty z ostatnim żyjącym krewnym Stamnesfeta.

To może Cię zainteresować