Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Kamil Stoch mistrzem świata na dużej skoczni!

 
 
Dokładnie dziesięć lat po wywalczeniu przez Adama Małysza złotego medalu na średniej skoczni w czasie Mistrzostw Świata w Predazzo, Polska doczekała kolejnego złota w skokach narciarskich. Na dużej skoczni w Val di Fiemme Kamil Stoch skakał zdecydowanie najlepiej i w czwartek, 28. lutego, sięgnął po upragniony tytuł.


Jak nie na średniej, to na dużej skoczni

Kamil Stoch był już bliski sukcesu na średniej skoczni. Po pierwszej serii był wtedy drugi, ale zepsuł finałowy skok i zakończył zawody na ósmym miejscu. Wygrał wówczas Norweg, Anders Bardal.

Minęło parę dni i gorycz porażki Kamila po pierwszym konkursie wyparowała, a w jej miejsce pojawiła się wola walki i to walki o zwycięstwo. Stoch porzucił nawet dotychczasową retorykę w stylu "chcę skoczyć jak najlepiej o zobaczymy, jak to będzie", deklarując zamiast tego:

"W czwartek będę zadowolony z medalu. Najlepiej złotego".

Jak powiedział, tak zrobił.

Pierwszy skok, na odległość 131,5 metrów - najdłuższy w serii - dał mu zdecydowane prowadzenie, przez Peterem Prevcem ze Słowenii i Andersem Jacobsenem z Norwegii. Druga seria stanowiła tylko mocne postawienie kropki nad "i". Skok Stocha na nie był wprawdzie tym razem najdłuższy, ale 130 metrów w pięknym stylu pozwoliło mu na zwycięstwo z przewagą 6,1 punkta nad Prevcem. Trzeci, podobnie jak po pierwszej serii, był Anders Jacobsen.

Czwartkowego konkursu z pewnością do udanych nie zaliczy natomiast Gregor Schlierenzauer, który był dopiero jedenasty.

Jeśli chodzi o pozostałych polskich skoczków: Piotr Żyła zajął 19., a Dawid Kubacki 20. miejsce, natomiast Maciej Kot po nieudanym drugim skoku ostatecznie uplasował się na miejscu 27.

"Czekałem na to całe życie"

Podczas konferencji prasowej po zawodach, Kamil Stoch powiedział, że na złoto na Mistrzostwach Świata czekał całe życie. Zapewnił jednak, że w dalszym ciągu pozostanie sobą, a jeśli ktoś będzie próbował zwracać się do niego per "mistrzu", będzie... lał po głowie.

Skoczków na Mistrzostwach Świata w Val di Fiemme czeka jeszcze tylko konkurs drużynowy na dużej skoczni. Mimo silnej konkurencji, nasi zawodnicy są w stanie powalczyć nawet o medal. Trzymamy kciuki. Konkurs rozpocznie się o godzinie 16.30 w sobotę, 2. marca.

Wcześniej tego dnia będziemy też gorąco dopingować Justynę Kowalczyk, która wystąpi w ostatniej konkurencji biegowej Mistrzostw - biegu na 30 km stylem klasycznym.

 

 

 



 


Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok