„Każda kobieta może decydować kiedy, z kim i ile chce mieć dzieci”: Norweżki i Polki będą razem protestować w Oslo

Demonstracja Fot. fotolia - royalty free
Dlatego też 1 października przed gmachem polskiego Sejmu w godz. 13-16 odbędzie się protest pod hasłem „Żarty się skończyły! Moje ciało, moja sprawa". Demonstranci chcą pokazać, że kobiety nie zgadzają się na to, aby inni decydowali o ich ciałach i życiu.
W tym samym czasie odbędzie się także demonstracja przed Stortinget w Oslo. Protest organizowany jest przez polsko-norweską społeczność „Kvinner står sammen. Kobiety razem" oraz Kvinnegruppe Ottar. Demonstranci w Norwegii będą solidaryzować się z Polkami i Polakami biorącymi udział w akcji #CzarnyProtest, oraz z komitetem „Ratujmy Kobiety”, który w tym samym czasie organizuje demonstrację w Warszawie.
Żarty się skończyły! 1 października spotykamy się pod Sejmem! @RatujmyKobiety pic.twitter.com/PjrFOgVXhP
— Inicjatywa Polska (@inicjatywaPL) 23 września 2016
Kobiety razem
O co chodzi w sporze?
Temat dotyczy jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw regulujących prawo do aborcji w Europie. W Polsce obowiązuje ona od 1993 roku. Umożliwia przeprowadzenie aborcji w trzech przypadkach: 1. gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety; 2. w przypadku ciężkiej i nieodwracalnej wady płodu; 3. w przypadku, kiedy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa, seksu z osobą małoletnią).
Utrudniony dostęp do aborcji
Jonczy-Adamska podkreśla, że mimo wspomnianych trzech przypadków, w Polsce dostęp do legalnej aborcji jest jednak utrudniony:
– Lekarze powołują się na klauzulę sumienia, żądają kolejnych dokumentów, powodując sytuacje, w których na przerwanie ciąży jest już za późno. Z powodu tak drakońskiej ustawy już teraz kwitnie w Polsce podziemie aborcyjne – w każdej gazecie można znaleźć ogłoszenie o bezbolesnym czy skutecznym wywoływaniu miesiączki – oraz turystyka aborcyjna, np. do Niemiec czy na Słowację, gdzie działają kliniki obsługujące klientki w języku polskim. Również w Internecie bez problemu znajdziemy porady, jakich leków zażyć, żeby przerwać niechcianą czy nieplanowaną ciążę.
Jonczy-Adamska dodaje, że liczba legalnych aborcji podawana przez Ministerstwo Zdrowia, to kilkaset przypadków, natomiast podziemie aborcyjne szacowane jest na co najmniej 200 tys. aborcji rocznie:
– Zaostrzenie tych przepisów, proponowane w projekcie ustawy komitetu „Stop aborcji", przygotowanego przez organizację Ordo Iuris, to propozycja całkowitej kontroli nad kobietami i ich ciałami. Przepisy wykluczają aborcję ze względu na wadę rozwojową płodu lub przestępstwo, oraz proponują szereg kar związanych z przeprowadzeniem aborcji, zarówno dla kobiety, jak i osób ją wspierających, w tym personelu medycznego.
Restrykcyjne prawo nie powoduje spadku liczby aborcji, ale zwiększa zagrożenie dla kobiet i dziewcząt, spycha aborcję do podziemia, w mniej sterylne warunki, w atmosferę przestępstwa i tajemnicy. Takie prawo uderza najbardziej w kobiety najuboższe, kobiety z małych miejscowości, które nie mają dostępu do organizacji kobiecych, do informacji; wreszcie – w dziewczęta o niskiej świadomości. Te kobiety, które będzie na to stać, po prostu wyjadą i przeprowadzą aborcję poza Polską.
Aborcja – konflikt oparty na wartościach
– Zdajemy sobie sprawę, że prawo do aborcji jest tematem kontrowersyjnym, że stoimy w konflikcie opartym na wartościach, że nawet w języku widzimy dwie narracje: zwolenniczki i zwolennicy prawa do aborcji są za życiem – za życiem kobiet, za życiem dziewcząt, za życiem dojrzałych osób. Uważamy, że każda kobieta może zdecydować kiedy, z kim i ile chce mieć dzieci. Pozostawienie kobietom możliwości wyboru nikogo nie zmusi do aborcji, każda kobieta nadal będzie mogła żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami, sumieniem, wyznaniem.
Według organizatorki protestu, taka decyzja to tylko i wyłącznie sprawą moralności i sumienia kobiety, której sprawa dotyczy – nikt nie ma prawa za nią decydować:
Płód jest przedmiotem zainteresowania rządzących oraz Kościoła Katolickiego tylko do momentu porodu, a potem kobiety muszą radzić sobie same: dziewczynki, które urodziły dzieci, kobiety, które zostały zgwałcone i musiały urodzić to dziecko, matki dzieci ciężko chorych i niepełnosprawnych.
Protest jako wyraz solidarności
– Nie zgadzamy się na to, żeby 12-letnie dziewczynki, które zostały zgwałcone przez dorosłego, musiały rodzić dzieci [przypadek z Kielc z września tego roku – przyp.red.]. Nie zgadzamy się, żeby kobiety musiały donaszać ciążę, mając świadomość nieuleczalnej, letalnej wady płodu, a taka sytuacja miała miejsce w Warszawie w 2015 roku. Nie zgadzamy się na to, żeby grupa kobiet i mężczyzn o prawicowych poglądach, powołując się na wiarę katolicką, decydowała o naszych brzuchach i o naszym życiu. Polska jest państwem świeckim, dlatego nie możemy kierować się wyznaniem, formułując prawo, a w debacie sejmowej dotyczącej prawa do aborcji pojawiało się mnóstwo religijnych argumentów.
„Wiele z nas wciąż jest obywatelkami tego kraju”
Wiele z nas wciąż jest obywatelkami tego kraju, ponieważ część z nas zamierza do Polski wrócić, ponieważ w Polsce zostały nasze matki, córki, siostry i przyjaciółki, i każdej z nich może dotyczyć sytuacja, kiedy przerwanie ciąży będzie konieczne. W tej chwili, w ramach tzw. „dobrej zmiany", podejmuje się wiele decyzji, z którymi się nie zgadzamy, ale tylko ta konkretna dotyczy kobiet, uderza w każdą z nas.
Polki i Norweżki razem
Demonstracja odbędzie się w tę sobotę 1 października o godz. 13.00 przed Parlamentem w Oslo. Organizatorzy szacują, że przybędzie około 150 osób. „Ubierz się na czarno i bądź z nami, jeżeli prawa kobiet są dla Ciebie ważne!” – zachęcają organizatorzy protestu.
To może Cię zainteresować
12-07-2019 18:59
0
0
Zgłoś
30-09-2016 23:36
7
0
Zgłoś
30-09-2016 21:00
0
-4
Zgłoś
30-09-2016 20:40
9
0
Zgłoś
30-09-2016 19:27
0
-1
Zgłoś
30-09-2016 14:43
0
-5
Zgłoś
30-09-2016 13:34
4
0
Zgłoś
30-09-2016 13:24
0
-5
Zgłoś
30-09-2016 07:05
0
-1
Zgłoś